poniedziałek, 27 lipca 2015

Szyszymory część druga

Witam ponownie!

No więc, żeby zrozumieć o co chodzi, musicie przeczytać post poprzedni, albowiem to jest kontynuacja owej tematyki.
Myślę, że nie mam nic do dodania, oprócz tego, że wykonałam zamówienie no i życzę miłego oglądania galerii:











I jak wrażenia?
Jak mogliście zauważyć, Szyszymory przyporządkowałam do osobnego działu.
Spodziewajcie się po mnie petardy, ponieważ ostrzegam: jestem KOPALNIĄ POMYSŁÓW.


No i jak na razie to tyle.
Myślę, że jeszcze będziecie chcieli zagłębić się w starsze posty sprzed kilku dni. Serdecznie zapraszam i pozdrawiam wszystkich!






Szyszymory

Cześć!

Niniejszy post wczesny, ale za to z zamówieniem.
Postanowiłam go dokonać.
O zamówienie owe prosiła mnie Iza z bloga opowiadania.
Szczerze powiedziawszy nie wiem nic konkretnego o banshee, ale wiem jedynie, że tak naprawdę nazywają się szyszymory.
Były one pewnego rodzaju demonami, które krążyły po ziemi po wzejściu księżyca i ogłaszały swoim lamentem zbliżającą się śmierć danej osoby.

Poniżej, nieco informacji o nich, z innego nieco źródła:

Szyszymory (ang. Banshee
 
Obecne w irlandzkim folklorze od VIII wieku, nie są groźnymi stworzeniami, lecz ich potępieńcze jęki czynią je z pewnością przerażającymi. Najbardziej wyrazistą cechą ich wyglądu są oczy, ogniście czerwone od trwającego wieki łkania nad tymi, których kochały i za którymi tęsknią. Najczęściej przedstawia się szyszymorę jako wysoką, wymizerowaną kobietę o lejących się białych bądź po prostu jasnych włosach (które rozczesywała srebrnym grzebieniem; historia z grzebieniem jest niezwykle ciekawa. Pewna pani naukowiec, niejaka Patricia Lysaght, uważa, iż grzebień przypisano do wizerunku szyszymory przez pomyłkę, gdyż tak naprawdę jest on bowiem atrybutem syren z lokalnych podań; ja z kolei wiem, że malarze przez pomyłkę przypisali syrenom grzebień, ale o tym w innym artykule), odzianą w zieloną suknię nakrytą szarą opończą z kapturem. Bywa jednak, że szyszymora przybiera postać staruszki albo pięknej złotowłosej dziewczyny w czerwonej sukience. Irlandzkie banshee mogły także być ubrane całe na biało.
Każdej Irlandzkiej rodzinie przypisana była jedna szyszymora, by służyć jej przez wieki, lecz pojawić się mogła wyłącznie wówczas, gdy któryś z członków rodziny miał umrzeć. Najsławniejszą szyszymorą z przeszłości była Aibhill, która nawiedzała królewską rodzinę O'Brien. Według legendy stary król Brian Boru poszedł na bitwę pod Clontraf w 1014 r. wiedząc, że nigdy z niej nie wróci, ponieważ poprzedniej nocy pojawiła mu się Aibhill, która prała żołnierskie ubrania, aż wodastała się czerwona od krwi. W późniejszych czasach mówiło się, że szyszymory zwiastują śmierć zawodzeniem i lamentowaniem (jest to tak zwany „lament banshee” prorokujący szybki zgon) pod oknem umierającego, co czasem wymagało umiejętności unoszenia się na wysokość kilku pięter.
Szyszymory mogą również trzymać się z dala, samotnie błąkając się po wzgórzach wokół domostwa lub przysiadając na murze. Czasem szyszymora w ogóle się nie pokazuje, dając poznać swą obecność jedynie przeszywającym jękiem. Zdarza się także – choć niezwykle rzadko, że kilka szyszymor może ukazać się razem, co zwiastuje śmierć kogoś znamienitego albo szanowanego.
Tylko najstarsze rody, które mogą się poszczycić pochodzeniem od legendarnych bohaterów z wczesnego średniowiecza, mają swoje szyszymory. Na początku więc owe zjawy towarzyszyły wyłącznie rodzinom, których nazwiska zaczynały się od O' lub Mac, lecz po wiekach małżeństw między różnymi rodami setki innych rodzin także uzurpują sobie prawo do własnej szyszymory. Szyszymory związane z danym rodem pójdą za jego członkami, dokądkolwiek by się udali, toteż ich łkania i zawodzenie można usłyszeć w Anglii, Ameryce i wszędzie tam, gdzie osiedlili się Irlandczycy. 

  
Źródło: TU.

A oto obrazki, jakie znalazłam:










 Niedługo kolejna część Szyszymor, ale za to obawiam się, że ostatnia.
Potem już wszystko pójdzie swoim rytmem.
Mam pełno pomysłów na posty, i jak na razie nie wiem, czy będę w stanie wykonywać zamówienia. Jest to spowodowane tym, że w moim umyśle nieustannie coś się dzieje, nieustannie myślę, planuję, przetwarzam…
Nie zapominam jednakże o Was, lecz miło by było, aby w przyszłości inne osoby też się udzielały z zamówieniami.

Do następnego wpisu (już niedługo)!