Król i Wędrowny Grajek

Żył kiedyś król, który miał piękną, młodą żonę.
Bardzo ją kochał.       
Wybuchła jednak wojna i król na czele swoich wojsk musiał stawić czoła wrogowi. Opuścił więc zamek i zostawił swoją żonę pogrążoną w smutku.
Mijały dni i tygodnie, a żadne wieści nie nadchodziły od męża. W końcu któregoś dnia, kiedy królowa z tęsknoty bliska już była śmierci, nadszedł oczekiwany list. Nie były to jednak wieści wesołe, jako że król donosił, że dostał się w ręce wroga i jeżeli ktoś szybko nie dostarczy okupu, to zginie.
Długo myślała królowa, kogo by też wysłać z okupem.
Nie miała jednak nikogo, komu mogłaby w pełni zaufać. Postanowiła więc udać się w drogę sama.
Niemożliwością było jednak, aby królowa, i to w dodatku młoda i piękna, wybrała się w podróż samotnie. Każdy by ją przecież rozpoznał i z pewnością w kraju wroga dostałaby się do niewoli. Przebrała się więc za mężczyznę i z gitarą w ręce ruszyła z zamku. Wszyscy po drodze brali ją za wędrownego grajka i pozwalali jej iść swoją drogą.
Przez wiele dni wędrowała prawie bez strawy i spoczynku.
Szła przez miasta i wsie, przedzierała się przez lasy, przepływała rzeki i jeziora. W końcu po siedmiu tygodniach podróży ujrzała przed sobą, na wysokim pagórku, wspaniały zamek. Jego wieże sięgały nieba, a zachodzące słońce odbijało się w jego oknach złotym blaskiem.
Zamek był własnością wrogiego króla.
Królowa wdrapała się po schodach prowadzących do zamku. Na dziedzińcu znalazła małe zakratowane okno.
Zajrzała przez nie.
W środku, w małej ciemnej celi było wielu więźniów, a wśród nich na słomianym posłaniu leżał także jej mąż.
Jeszcze smutniej zrobiło się królowej, zaczęła pięknie grać na gitarze, a jej głos dotarł do wspaniałych komnat wrogiego króla, który po spożytym właśnie posiłku udawał się na spoczynek. Zbudziły go dźwięki muzyki i zaczął się przysłuchiwać tej cudownej grze. Podszedł do okna i wyjrzał.
Młodzieniec, który grał na dziedzińcu, miał piękną twarz, a złote loki sięgały mu do ramion. Król zauważył jednak, że jego spojrzenie jest tak samo smutne jak jego gra. Posłał służącego na dół, żeby zaprosił grajka do zamku. Tam przez wiele dni pozwolono mu grać ku wielkiej radości króla.
Jednakże z dnia na dzień oblicze grajka stawało się coraz smutniejsze.
Coraz smutniejsza robiła się też jego muzyka.
Dlaczego jesteś taki smutny? — zapytał siódmego dnia król. — Czyż nie dałem ci jedzenia i pięknych szat? Czyż nie byłem dla ciebie dobry? Jeśli pragniesz czegoś, powiedz mi, a postaram się spełnić twoje życzenie.
Puść mnie do domu — poprosił grajek. Król chętnie zatrzymałby grajka przy sobie, ale żal było mu młodzieńca.
Możesz iść — zgodził się. — Zabierz z sobą tyle złota i srebra, ile tylko chcesz.
Nie chcę twoich skarbów — odparł chłopak — ale jeśli chcesz mi coś ofiarować, to daj mi za towarzysza jednego ze swych więźniów.
Wybierz sobie — rzekł król.
Królowa podążyła do celi i zabrała stamtąd swego męża. Potem wraz z nim opuściła zamek.
Król nie rozpoznał jednak swojej żony przebranej za grajka i poprosił:
— Puść mnie na wolność, a uczynię cię bogatym człowiekiem. Jestem królem sąsiedniego królestwa.

Idź, dokąd zechcesz — odparła królowa i krótszą drogą ruszyła do zamku.
Zaraz po powrocie przebrała się i rozkazała przygotować ucztę na cześć króla. Flagi powiewały na zamkowym dachu, światła migotały w oknach, trąby grały na dziedzińcu, a drogę usłano kwiatami. Królowa zaś w aksamitnej sukni z długim trenem, ustrojona szlachetnymi kamieniami i perłami ruszyła na spotkanie męża.
Król jednak odepchnął żonę.

Nie jesteś moją żoną — powiedział dumnie. — Nie zrobiłaś nic, żeby mnie uratować! Gdyby nie pewien młodzieniec o złotym sercu, byłbym już dawno temu umarł w więzieniu wroga. Precz z moich oczu, kobieto bez serca!
Królowa z płaczem opuściła zamek.        

Jednak późnym wieczorem znowu przebrała się w strój grajka i z gitarą w ręce poszła do ogrodu pod królewskie okno. Dźwięki muzyki dotarły do komnaty, w której siedział samotnie pogrążony w smutku król. Kiedy usłyszał muzykę, szybko podbiegł do okna, a gdy zobaczył w ogrodzie swego młodego przyjaciela, pomachał mu ręką i zbiegł schodami na dół.
Wejdź do środka — powiedział do grajka.
Potem wprowadził go po schodach do komnaty i posadził obok siebie.
Zostań u mnie i bądź moim przyjacielem. Twoja muzyka rozprasza mój smutek i ból.
Czy nie poznajesz mnie? — zapytał grajek, spoglądając królowi w oczy.
Dopiero wtedy oczy króla jakby się otwarły. Rozpoznał żonę i porwał ją w ramiona. Potem żyli razem długo i szczęśliwie.
                                          
 
 
                                                                                     

1 komentarz:

* Każdy Twój komentarz jest dla mnie wsparciem i motywacją. Każdy Twój komentarz uświadamia mnie w przekonaniu, że to, co robię, nie schodzi na manowce :)

** Komentarze muszą być pisane cywilizowanym językiem, z szacunkiem do Stwórczyni Bloga - nie chcę jednak widzieć tu pokemonów i ich kumpli.

*** Staraj się aby Twoje komentarze były bardziej rozwinięte i nie ograniczały się do słów ,,Ładne obrazki/Cudny blog/Ładny blog”.

**** Jeśli trafiłeś tu tylko po to, aby się reklamować spamem, radzę porzucić ten pomysł - nie licz na to, że nabiję Ci statystykę. W moich zasadach blogowania liczy się uczciwość.

***** Zdarza się, że odpowiadam na Wasze komentarze. Może wywiązać się fajna dyskusja :)