Witajcie!
Post,
który obecnie czytacie, nie jest normalnym postem.
No,
przynajmniej nie będzie on spontaniczny, a tym razem jest on jak
najbardziej planowany.
Jak
widać po tytule, post ten jest postem z zaszczytnym numerem setnym.
Wiem,
że sporo czasu minęło, zanim nadeszła ta wiekopomna chwila.
Ważne,
że zdążyłam doczekać wielkich zmian w blogu i innych
niespodziewanych rewolucji.
Z
początku jakoś nie wierzyłam w to, że w końcu napiszę 100
postów, ale cóż... wszystko dziełem czasu.
W
międzyczasie długo rozmyślałam nad tym, co będę tu jeszcze
publikować.
Z
pewnością wena będzie mi jeszcze partnerem na długi czas, a
wszelkie ograniczenia będą ograniczane (hehe, jak to dziwnie brzmi
;D).
W
każdym bądź razie jestem szczęśliwa, że blog jest teraz
bardziej ,,dojrzały” (ma więcej postów) niż inne nieszczęśniki,
zapomniane na Onecie...
Najdłużej
prowadzony taki blog był aktywny to blog Sabine, gdzie opublikowała
w ciągu czterech lat (2007-2010) 108 postów, za co ją podziwiam, i
żałuję, że ten blog zawiesiła.
W
ciągu tych 99 postów, jakie publikowałam dla Was zmieniło się
dość sporo, ale mam nadzieję, że na lepsze.
W
każdym bądż razie, ja być może wytrzymam w Blogosferze dłużej,
mimo iż nie mam już szesnastu czy piętnastu lat.
Chociaż
nie wiem, czy dobrze to się będzie ze sobą komponowało: ja w
wieku 25 lat, blogerka, prowadząca w Blogosferze temat obrazków
fantasy?
No
cóż, jak na razie mam lat dziewiętnaście, i szczerze
powiedziawszy, wcale nie czuję się dorosła.
Postanowiłam,
że mimo wszystko postaram się prowadzić bloga jak najdłużej,
chociażby i czterdziestka mi stuknęła ;D
Skąd
taka myśl?
Ostatnio
przeglądałam różnorakie blogi i w końcu natrafiłam na taki,
który jest prowadzony przez mężczyznę w wieku mojego taty *.*
No
i co?
Okazuje
się, że można zostać blogerem w każdym wieku, ale oczywiście
trzeba mieć niezłą organizację, aby jakoś pogodzić blogowanie
ze sprawami rodzinnymi i pracą.
Nie
można dopuszczać do siebie myśli, że życie może być szare,
nawet jeśli już się nie prowadzi bloga – oczywiście, wiadomo,
że przywiązujesz się, do tego co robisz, i żałujesz, że musisz
to porzucić.
To dokładnie tak, jak powracanie na stałe do szarej codzienności...
Czasami
jednak życie jest tak monotonne, że musisz mieć jakąś
odskocznię, inaczej z pewnością nie wytrwasz oglądając głupawe
seriale, które żrą Ci mózg, i wysysają całą Twoją wiedzę o
dotychczasowym życiu. Wmawiasz sobie, że jest albo przesłodzone,
albo czarniejsze niż atrament.
Tak
właśnie działają media.
Póki
co, myślę o wieku i blogu, tak jak myślę, i kto wie, czy to
zdanie z czasem się zmieni, ale trzeba wierzyć, że nawet jak
skończy się robić jedną ulubioną rzecz, trzeba znaleźć drugą
– ważne, żeby nie rezygnować ze swoich marzeń.
Czy
macie w planach jak najdłuższe prowadzenie Waszych blogów?
Przy
stosownej okazji pozdrawiam wszystkich i zapraszam niebawem na
kolejny numerek postu!