Hej…
Minęły
nam święta listopadowe, a życie blogerskie, cóż… musi trwać
dalej. Ostatnio non stop coś się dzieje u mnie na prywatce.
W
przyszły poniedziałek mam wystąpić na przedstawieniu szkolnym…
mam angaż jako narrator. Jakoś to będzie, nie?
Tymczasem
ożywiam się na blogu. Od urodzinowego postu jakoś tak podupadłam
na systematyczności, a dzisiaj miałam wyjątkowo zalatany dzień.
Lekcje, próba, dom, obowiązki, zakupy z mamą, wizyta w bibliotece…
Czuję, że moje palce straciły na gibkości, a przecież nie mogę
wiecznie wysiadywać przy kompie.
Kiedy
piszę ten post, czuję, że ożywam.
Jestem
blogerką, wykonuję pasję.
Każdy
potrzebuje takiej właśnie chwili, chwili dla siebie. Ja wtedy albo
biorę się za książkę, albo słucham muzyki, wybieram sobie film
na seans (ostatnio obejrzałam animację z dzieciństwa - ,,Małpy w
Kosmosie”) albo po prostu robię inne rzeczy na kompie, niż te
wymienione.
Dzisiaj
postanowiłam zrobić galerianą kontynuację – a właściwie rude
tygrysy część druga. Nie mam jakoś głowy dalej się rozpisywać
(bo i ni ma za bardzo o czym), więc, zestawiam je:
Ten może nie do końca rudy, ale fajny, więc poświęcę go na ten post ^-^
Ten jest zaje... zarąbisty :')
Wydaje
mi się, że to okładka jakiejś książki, ale nie mam pewności...
Ze
względu na moją słabnącą energię do urozmaicenia postu, na
dzisiaj niestety tylko tyle. Przepraszam tych, którzy liczyli na
więcej. Jednak jak tylko się unormuję, cosik więcej będzie.
Do
napisania, pa :*