czwartek, 24 marca 2016

Faunowie (Satyrowie)

W tym poście chciałam naszykować dla Was faunów (satyrów).
Miałam je wstawić właściwie na początek tego roku, ale potem gusta mi się odmieniły :)
No więc wstawiam je dzisiaj :)

Na początek, garść informacji o tych stworzeniach:

O satyrach nie wiedziano, ani ilu ich jest, ani skąd pochodzą. Było ich wszędzie pełno. Mieli nogi koźle, zakończone rozszczepionymi kopytami, porosłe aż do pasa gęstą sierścią. Górna część ciała była ludzka, ale grube, czerwone wargi, capia broda i spiczaste uszy nadawały ich twarzom wygląd zwierzęcy. Niektórzy mieli rogi na głowie, jak Pan. 
Po lasach zabawiali się z nimfami, ludzi sprowadzali na manowce omylnym wołaniem lub błędnymi ognikami, pasterzom kradli kozy i owce, straszyli dookoła chat chłopskich. 
Krnąbrni i nieustępliwi, napadali nawet boginie raz wyrwali Irydzie kilka piór tęczowych z prawego skrzydła. 
Ich królem, ich władcą, ich ukochaniem był Dionizos, którego dzieckiem nosili na rękach i kołysali do snu graniem na fujarce. On im pozwalał na wszystko i poił winem, którego nigdy nie mieli dosyć.


To tyle, co do satyrów ogólnie, a teraz Parandowski opowie nam o Panie:


Dionizos miał liczną świtę. Zbierały się dokoła niego duchy dobre lub złośliwe, istoty na wpół zwierzęce, przedstawiciele dzikiego życia przyrody. Wśród nich najpoważniejszym był Pan. 
Urodził się w Arkadii. Przyszedł na świat z nogami i rogami kozła. Uszy miał długie kosmate, capią brodę i cały był porosły gęstą sierścią. Przeraziły się płoche nimfy arkadyjskie, ujrzawszy to poczwarne dziecko. Ale Hermes, który, jak się zdaje, był jego ojcem, zabrał kozłonoga i zaniósł na Olimp, gdzie zabawne stworzenie weseliło swym widokiem szczęśliwych bogów. Oczywiście, tam nie pozostał. Życie olimpijskie nie przypadło mu do smaku. Wrócił na ziemię, gdzie mógł skakać po górach jak młody kozioł i bawić się z białymi trzodami, które pasą się na łąkach pachnących. 
Śmiano się z niego, lecz on niewiele sobie z tego robił, rósł prędko i chował się na tęgiego bożka. Był dobrego sobie mniemania i nie sądził, żeby mu jego koźli wygląd nie pozwalał myśleć o małżeństwie. Pokochawszy młodą Syrinks, córkę bożka rzecznego, Ladona, chodził za nią po całych dniach i prosił, żeby została jego żoną. Nieszczęśliwa dziewczyna, nie mogąc się pozbyć natręta, westchnęła do bogów o pomoc: ci przemienili ją w trzcinę. 
Widząc to Pan poznał, że jest brzydki, i było mu bardzo smutno. Usiadł wśród owej trzciny i płakał żałośnie. Wiatr zaś potrząsał trzciną rosnącą nad brzegiem strumienia i Panowi, zasłuchanemu w szum wiatru i szmer wody płynącej, zdawało się, że i roślina wydaje takie same dźwięki żałosne. Uciął z niej kilka łodyg, zrobił z nich siedem piszczałek nierównej długości, połączył je razem w jednym szeregu i tak powstała ulubiona fujarka pastusza, zwana syringą. Pan wygrywał na niej swe żale za piękną nimfą.


Od siebie natomiast dodam, że faunowie (szczególnie męscy) mają słabość do nimf.

Teraz obejrzyjmy sobie obrazki, które, mam nadzieję, pobudzą Waszą wyobraźnię:











Postarałam się na tą okazję wybrać jak najbardziej wiosenne tematyki :)
Jak Wam się podobają?


Feniksy

Witam ponownie!

Bardzo się cieszę, że miałam odwagę wrócić :)
Na dzisiaj naszykowałam dwie notki, mam nadzieję, że się spodobają :)

W niniejszej będą feniksy – najbardziej pasują do tego okresu.
Pytacie dlaczego?
Ponieważ mają zdolność odrodzenia się – nie bez powodu mówi się, że ktoś powstaje (psychicznie) jak feniks z popiołów. 
Feniksy są obecne w mitologii greckiej. W wielu utworach literackich ich łzy mają uzdrawiającą moc, posiadają niezwykłą siłę do unoszenia w swych szponach ogromnych ciężarów. Przez wiele ludów było uważane za stworzenie święte.
Tak jak feniks odradza się co 300 lub 500 lat, tak samo przyroda odradza się co roku na wiosnę.












 Jeśli chodzi o moje gusta, najbardziej podoba mi się (od góry): drugi, czwarty, piąty, siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty (ostatni). A Wam które się podobają?
Śmiało wybierać na tapetę :)