Co
ja robię?
Cóż
ja czynię?
Dwa
posty jednego dnia?!…
No,
tak wyszło.
Taka
mała rekompensata za tę nieobecność na blogu.
To
już będzie trzeci post od mojej reanimacji.
Ale
nie o liczby tu chodzi.
Tak
więc, wiecie, że Laoshu była zagrypowana, że koloruję dla relaksu
(patrz post z 16 lutego) i że… no zresztą, doczytacie się sami.
Czytam
też, naturalnie. I mam wenę.
Postanowiłam
również obudzić tematykę ,,fantastyka” na blogu i poszukać dla
Was jakieś gustowne… anioły.
To
już piąta odsłona tych pięknych istot (jak coś, to chyba przez
to że czytam książkę o Nocnych Łowcach).
Gotowi?
To
LET'S GO!
Najlepszy (Kawaii ^-^):
Duuuużo
obrazków w ramach przeprosin. Wybaczacie mi? ;-:
To
chyba by było na tyle.
Ale,
jak wiecie, nie zamierzam poprzestać.
Chcę
zadbać o bloga, i teraz widzę, jak bardzo go zaniedbałam.
No
ale, mleko się rozlało. Nic się nie poradzi.
Następnym
razem będzie lepiej. Postaram się w to uwierzyć.
Ooo! Tego anioła z fletem w stylu anime miałam przez bardzo długi czas w swojej galerii na telefonie. Aż mnie nostalgia wzięła <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!