Witam,
Kochani w nowym roku w Dziwnym Świecie!
Post ten miał się zjawić wczoraj, ale miałam zbyt dużo innych spraw do załatwienia. Piszę tą notkę dzisiaj, lecz mam nadzieję, że nie jesteście z tego powodu źli.
Wkroczyliśmy zatem, kochani blogerzy, w nowy rozdział na swoich blogach. Ja z Dziwnym Światem też :)
Tyle, słowem wstępu, a tero konkrety :)
Poprzedni rok (2015 rzecz jasna) na blogu rozpoczęłam nową wtedy tematyką, wstawiając Wam grafiki magicznych koni. Z komentarzy wywnioskowałam, że podjęłam trafną decyzję.
Wkroczyliśmy zatem, kochani blogerzy, w nowy rozdział na swoich blogach. Ja z Dziwnym Światem też :)
Tyle, słowem wstępu, a tero konkrety :)
Poprzedni rok (2015 rzecz jasna) na blogu rozpoczęłam nową wtedy tematyką, wstawiając Wam grafiki magicznych koni. Z komentarzy wywnioskowałam, że podjęłam trafną decyzję.
Moja
samoocena skoczyła do góry – blog traktuję przede wszystkim jako
sztukę, którą pokazuję innym. Zwłaszcza, że muszę pracować
nad swoją samooceną, a na blogu staram się być optymistką, w
rzeczywistości tymczasem jest pół na pół ;P
Jednak
wiem, że to dzięki Wam mogę z satysfakcją oddawać się swojej
całkiem świeżej, w porównaniu z innymi zainteresowaniami, pasji.
W
lipcu przypadną zatem drugie urodziny bloga.
Do
tego czasu chciałam pracować nad blogiem i sobą, chociaż nie
wiem, czy będę miała takiego farta w tegoroczne wakacje.
Dzisiejszy
rok na blogu zacznę nietypowo – albowiem rozpocznę go Tagiem, do
którego nominowała mnie Susan Kelley.
Tag
przypadł mi do gustu i mimo wielkich trudności dałam radę
odpowiedzieć na wszystkie pytania tego samego dnia, którego byłam
nominowana. Natomiast dzisiaj wstawiam go na bloga.
Tag
dotyczy połączenia dziewięciu gatunków herbat i
książek (w nieograniczonej ilości). Chodzi o to, aby porównać
daną przeczytaną przez siebie książkę do jednej z gatunków
herbaty. Taki sobie herbaciano-książkowy Tag :)
Okładkę
zaprojektowałam do niego sama.
Jednocześnie
coś mnie tchnęło, aby wstawić tutaj okładkę albumu mojego
wysoko cenionego artysty, albowiem przypomniałam sobie, że na
okładce tej artysta trzyma kubek (nie wiem, czy to jest akurat
herbata, czy kawa, ale cóż...)
Znacie
mnie już od tej strony – bez Jima się nie obejdzie! :)
A
tymczasem zapraszam na Tag :)
1.
Czarna herbata – ulubiony klasyk
Jak
słusznie zauważyła jedna z Czytelniczek mojego bloga, moją półkę
zdobią przeważnie klasyki, takie jak ,,Awantura w Niekłaju”
(pierwsze wydanie: 1962 r.) Edmunda Niziurskiego, czy ,,Książę i
żebrak” Marka Twaina.
Jednak
nie ukrywam, że jestem w stanie zakochać się na zabój w kilku
książkach jednocześnie (niekoniecznie są to klasyki, lecz nie
wszystkie ich tytuły mam okazję dobrze zapamiętać). Książka,
która zasługuje na ten zaszczyt pozostania ulubionym klasykiem to
zdecydowanie ,,Biały Kieł” Jacka Londona. Dzięki tej książce
zakochałam się bezpowrotnie w najbliższych krewniakach psów,
jakimi są oczywiście, wilki :) Oczywiście zaraz po ,,Białym Kle”
wpadł ,,Zew krwi” tegoż autora – książkę tą wypożyczyłam
z biblioteki i już wiem, że będę ją często wypożyczać :)
Książka opowiada o losach skrańcowanego z bernardynem mieszańca,
Bucka, który po stracie ukochanego pana, został okrutnie
potraktowany przez żądnych okupu za niego ludzi (chodzi tu między
innymi o popularne niegdyś na Alasce walki psów. Właściciel tego
psa, który wygrał walkę, otrzymywał sowitą zapłatę pieniężną).
2.
Zielona herbata – książka, przy której można naprawdę zasnąć.
Myślę,
że o mało nie ucięłam komara przy pewnych fragmentach ,,Nocy nad
oceanem” Kena Folleta.
3.
Czerwona herbata – książka, której bohaterowie często się
przemieszczają.
Częste
migracje bohaterów zaobserwowałam w ,,Przygodach Sindbada żeglarza”
Bolesława Leśmiana. Bardzo często zmieniał swoje miejsce
położenia Jason Monk, bohater ,,Ikony” Fredericka Forsytha.
Częste podróże były także przywilejem Jima Hawkinsa, głównego
bohatera ,,Wyspy skarbów” Roberta Stevensona.
4.
Herbata oolong – książka, której poświęca się zbyt mało
uwagi.
Myślę,
że na taki zaszczyt zasługuje niewątpliwie ,,Zamieć” Neala
Stephensona. Jest ona zatem nie tylko zaczątkiem cyberpunku (wydana
została w 1992 roku), ale również połączeniem akcji w świecie
wirtualnym i wątków mitologii sumeryjskiej.
Na
duży plus zasługuje też wachlarz niesamowicie barwnych bohaterów,
takich jak Hiro Protagonista (główny bohater), Bibliotekarz,
piętnastoletnia kurierka posługująca się pseudonimem - D.U (nawet
jej mama nie zwracała się do niej po jej prawdziwym imieniu,
chociaż w powieści nie jest to wyjaśnione) czy Kruk (postać
negatywna).
5.
Biała herbata – książka, która jest niesłusznie popularna.
Taką
książką jest moim zdaniem ,,50 twarzy Greya”. E L James. I to
chodzi nie tylko o książkę, jak i ekranizację. Nie rozumiem, jak
można okrzyknąć megapopularnością książkę, która nic (moim
zdaniem) nie wnosi do społeczeństwa.
6.
Herbata yebra mate – książka, przy której trzeba przebrnąć
przez trudny (zazwyczaj nużący) początek, aby akcja się rozwinęła
Taką
książką okazała się dla mnie ,,Klątwa Prometeusza” Roberta
Ludluma. Nie wiem czemu, ale początek mnie nie pociągnął.
7.
Herbata ziołowa – książka, którą pamiętasz ze swojego
dzieciństwa.
Stawiam
tutaj na ,,Baśnie braci Grimm” oraz ,,Baśnie” Andersena. Obie
są zakorzenione głęboko w mojej pamięci i do dziś dobrze je
wspominam – poprawka – wspaniale je wspominam!
8.
Herbata owocowa – ulubiona, lekka książka.
Do
takich należy z pewnością ,,Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy M.
Montgomery – serię tą poleciła mi wieki temu moja babcia. Jednak
najbardziej mi się podobała pierwsza część, czyli tytuł
wspomniany powyżej.
Druga
część, ,,Ania z Avonlea” podobała mi się ciut mniej, jednak
mam do niej sentyment.
Siedem
następnych powieści nie pamiętam tak dobrze.
9.
Ice tea (mrożona herbata) – książka, której akcja zamroziła Ci
krew w żyłach
Nie
jestem pewna, czy chodzi tutaj o ,,zamrożenie” w negatywnym, czy
innym sensie. Myślę, że taką książką były ,,Baśnie braci
Grimm” - dziwne, prawda?
A
jednak baśń o Gęsiareczce mnie przeraziła – szczególnie
moment, gdy jej ukochany ogier, Falando, został stracony (czyli
zabity), a jego głowa na prośbę dziewczyny została powieszona nad
wrotami prowadzącymi do zamku królewskiego.
oraz
wszelkich chętnych, Czytelników, lub nie :)
Myślę, że nominowani poradzą sobie z tym Tagiem, trzymam za nich kciuki :) Oby Wasz rok 2016 na blogach zaczął się równie owocnie, jak i skończył :)
Oprócz
tego licznie na kilka Tagów mojego autorstwa – zachęcam do
nominacji i wspólnej zabawy.
Pozdrawiam
Was jak najcieplej, ja Szczurzyca :)
I
na koniec, coś dla motywacji :)