środa, 18 września 2019

[*] [*]

Jeśli mam być szczera – zawiodłam.
Niestety i mnie dopadła ta chwila, kiedy bloger pisze wprost ,,Nie było postów, bo nie było czasu”.

Tak bardzo bałam się napisać te słowa.
Dopiero niedawno mogę łączyć się w miarę normalnie z Internetem. Mój blog przeżył swoje PIĄTE urodziny w milczeniu.
Sądząc po ogólnym rozruchu tego bloga, jestem w koszmarnym mętliku, czy prowadzić go nadal, czy już rzeczywiście jestem na niego za stara.

Czuję się koszmarnie, mając świadomość, że zawiodłam tę małą garstkę osób, którym jednak zależało wspierać mnie dłużej.
Boję się pisać cokolwiek dalej, bo nie wiem, jaka przyszłość tego bloga będzie – jak dla mnie stanęła pod ogromnym znakiem zapytania.
Czuję instynktownie, że czasy świetności Dziwnego Świata już się skończyły. Nie chodzi o to, że blogowanie zaczęło mnie męczyć, tylko brak mi motywacji.
Pamiętajcie, że tylko od Was zależy, czy blog będzie żył dalej. Nie przymuszam.
Jestem gotowa nawet go porzucić, jeśli jednak nie znajdę innego wyjścia. Nie usunąć, a zawiesić. Nie zamierzam go usuwać z Blogosfery, bo wiele on dla mnie znaczy.
Dziwny Świat był moim pierwszym blogiem, więc sentyment do niego posiadam, a że jestem osobą sentymentalną, fakty mówią same za siebie.

Dziękuję wszystkim, którzy byli tutaj od początku i odwiedzali tego bloga i zostawiali komentarze. A w szczególności dziękuję za wsparcie Weronice z bloga amiluna-art. Dziewczyno, nie masz pojęcia, ile Tobie zawdzięczam jako blogerka ^3^

sobota, 27 lipca 2019

[*] Wielkie zmiany...

Kolejny post ze smartfona. 

Dość wczesny, bo obawiam się, że później niczego nie skleję.
Otóż tak...
Wyprowadzam się.
Przenoszę się z Konstantynowa z powrotem do Głowna.
Zawirowania w życiu prywatnym zmusiły nas do tego. Głównie dlatego, że w Głownie mamy rodzinę blisko, a w Konstantynowie nie mamy nikogo. Gdyby któraś z nas (mama albo ja) zaniemogła i jechała do szpitala (nie daj Bóg), byłybyśmy z problemem same. Z rodziną bezpieczniej.
Ja rozumiem, że z sąsiadami trzeba żyć w zgodzie. Jednak świadomość, że musiałabym ,,polegać" na tych plociuchach, które nawet nie wiedzą co to znaczy posiadać zwierzę - zero empatii, zero wrażliwości. Ja z  takimi ludźmi się nie układam, sorry.
Możliwe jest, że ludzie tutaj tacy właśnie są dlatego, że Konstantynów to wieś, niżeli miasto - uzyskał prawa miejskie w 1830, stracił w 1870 i uzyskał ponownie w 1924.

Być może kiedyś to było inne miasto.
Bogatsze w zasoby naturalne.
Piękniejsze.
Dziś jawi się jako miasto-wieś. Większość mieszkańców Konstantynowa jest ze wsi.
I oczywiście trzyma się ich największa wada: obgadywanie właśnie. Nie znoszę takich ludzi, gardzę nimi.
Nie rozumiem jak można kogoś obgadywać. Trzeba nie mieć własnego życia, żeby być takim człowiekiem.

Najważniejsze jednak, że niedługo to się skończy.
Oczywiste jest, że za pewnymi ludźmi będę tęsknić (za nauczycielami w szkole, w której się uczyłam), mimo to, miasto odbiera mi siły. Widzę to każdego dnia coraz wyraźniej. Zauważyłam nawet, że już od niedawna nie potrafię uśmiechnąć się na zdjęciu (ostatni raz uśmiechnęłam się na zdjęciu pamiątkowym ze szkoły).

Wygląda na to, że wracając w rodzinne strony, zregeneruję się psychicznie. Nie chcę już więcej kłopotów i przykrych niespodzianek.
Już teraz odżywa we mnie nadzieja, że potem będzie już tylko lepiej.
Cieszymy się razem z mamą, że teraz będzie już tylko lepiej. Musi tak być.

***

Wiem, że posty i tak nie są częste. Cóż, większość problemów objaśniłam w poprzednim poście. Nie wiem, kiedy dokładnie wszystko wróci do normy i będę mogła pisać tak, jak kiedyś.

W poniedziałek przypadają piąte urodziny bloga i pięciolecie blogowania ogólnie. Obawiam się, że niestety nie będę w stanie tego dnia ucelebrować. Smutno mi z tego powodu.

***

Wygląda na to, że to już wszystko, o czym chciałam Was poinformować. Jeszcze raz strasznie przepraszam za rzadkie posty. Jeśli mam być szczera: nie mam pojęcia, kiedy wrócę do normalnego trybu pisania.
Sama chciałabym, żeby to nastąpiło jak najszybciej. Ale niestety, nie da się pewnych rzeczy przyspieszyć. Muszą one odbyć się w swoim tempie.

Pozdrawiam ciepło wszystkich ^3^




niedziela, 30 czerwca 2019

[*] Ratunku, nie mam Neta -.-

Jak w temacie.
Sklejam ten szybki post na smartfonie (nie mam Bloggera na nim, bo zdałam sobie sprawę czytując opinie o aplikacji, że po prostu nie opłaca się jej instalować. Tymbardziej męczy mnie świadomość, że Blogger smartfonowy zżera polskie znaki, co dla mnie byłoby mega niekomfortowe. Nawet teraz nie wiem, czy po publikacji będą te polskie znaki). Wiem, że w pewnych kwestiach jestem tradycjonalistką - nie ukrywam. Po prostu jest mi wygodniej, kiedy wszystko wpierw napiszę ,,na brudno" w OpenOffisie (wcześniej miałam Office Worda, co nie jest równoznaczne z tym, że go już nie lubię, jako taki ,,brudnopis do postów"), zredukuję tekst do komfortowych rozmiarów w czytaniu, obhajtnę w tekście ewentualne błędy i niespójności, wybiorę galerię i na spokojnie wklejam do okienka Bloggera. 
Dla mnie jest to po prostu łatwiejsze. Poza tym, OpenOffice'a używam nie tylko do roboczych postów. Jestem osobą ubóstwiającą pisanie, nie wyłącznie na e-sprzętach. Sporo piszę w zeszytach, od czego nabawiłam się już mnóstwo pęcherzy na palcach - ale nie przestaję, bo to lubię.

***

Poczekaj, wróć.
Miałaś się wytłumaczyć, ty cholero, czemu tak długo nie piszesz na blogu!
Otóż tak: mój laptop potrzebuje pomocy, a konkretnie, aktualizacji systemu, a dopóki ta aktualizacja się nie dokona (czekam już dwa miesiące z hakiem), nie będę mogła łączyć się z netem. Wcześniej, przed informacją od systemu, standardowo, zajęłam się czytaniem, przede wszystkim czytaniem. 
A co takiego?
1. HANNU RAJANIEMI 
SERIA ,,JEAN LE FLAMBEUR"




Jestem opętana finofilią - kocham język fiński, jego brzmienie, intonację. Nic dziwnego więc, że fińskie nazwisko na okładce powieści s-fi podziałało mi na wyobraźnię.
Cała trylogia poszła mi dość sprawnie, mimo to bywały momenty, gdzie opisy były ciężkie do przejścia. Ale mimo wszystko - polecam. Seria nie jest długa - średnio tom liczy maksymalnie około trzystu stron.  

2. W. BRUCE CAMERON
,,O PSIE, KTÓRY WRÓCIŁ DO DOMU"



Szczerze?
Spodziewałam się, że to będzie coś dobrego, ale TAK PIĘKNEGO??
Otóż ja - właścicielka suni w typie border collie, ale kochająca wszystkie psiaki - zakochałam się w tej książce. Dosłownie.
Sposób opisania świata z perspektywy psa otworzyło mi oczy na wiele aspektów, dotyczących uczuć tych wspaniałych zwierząt. Wiedziałam od samego początku, że psy to bardzo inteligentne stworzenia - widzące otaczający nas świat na swój niepowtarzalny sposób.
Bardzo dawno czytywałam powieści obyczajowe, jeszcze w podstawówce (obecnie jestem w szkole zawodowej).
Ta książka to po prostu perełka, która z biegiem czasu - jestem tego pewna - stanie się klasyką na miano ,,Białego Kła", czy ,,Marley i Ja".
Przygody sympatycznej Belli - suczki w typie pitbulla - odebrały mnie światu na pięć dni. Przeczytałabym znacznie szybciej, no ale nie można tak tylko z nosem w książce ;)
Już zanim upolowałam ją w łódzkim Empiku, pobrałam sobie ekranizację (zanim jeszcze net mi zaszwankował), ale hardo postanowiłam sobie - o nie, koleżanko, najpierw książka, potem film.

3. SZYMON HOŁOWNIA
,,BOSKIE ZWIERZĘTA"

Może nie uważam się za wierzącą - więc jakim cudem oceniłam ,,Księcia Egiptu" na 10/10?
Cóż, powiedzmy sobie szczerze - rzecz gustu.
Tą książkę - niewielką - dobijałam w dwa dni. Książka dość mocno napisana, i dająca do myślenia. Padają tam ważne zagadnienia dotyczące cierpienia zwierząt - ubojnych i nie tylko - dla kaprysu człowieka.
Mocna rzecz - polecam przeczytać.

***

Naturalnie, ważną częścią rytuału zabijania nudy są filmy. A tych obejrzałam trochę. Ostatni - 29 czerwca, tytuł - ,,Syn marnotrawny" (1981).
Stare, świetne, chińskie od czapy kino akcji - klimat tenże ubóstwiam.
Jeszcze wcześniej, bo 15 czerwca obejrzałam ,,Kiborgi" (2017) - ukraiński film wojenny, który na Filmwebie wziął ode mnie ocenę 9/10. 

W filmie tym urzekło mnie wszystko - od scenografii, poprzez muzykę i efekty specjalne - nie to, co u rosyjskich reżyserów (a może ciut przesadzam?). A w szczególności wyśmienita gra aktorska - naturalna, realna, nie sztywna i ,,pod etykietę" jak teatrzyk kukiełkowy. 
Nawet jak ktoś nie lubi filmów wojennych - przełamcie się chociaż dla tego jednego.  


***

Na samym początku wakacji wybrałam się z Mamą do rodzinnego miasta i tym samym, moja sunia Barbie miała okazję przeżyć pierwszą w życiu (od uśpienia staruszki Lady w drugim tygodniu maja -.-) przejażdżkę. Z dużym psem byłoby dużo ciężej (mieszaniec doga niemieckiego z wilczurem) ze względu na dodatkowy bagaż, a po drugie, Lady była już schorowaną sunią i niemądrze byłoby dokładać jej stresu podróży.
Barbie wie, że teraz nie ma z nami Lady, bardzo to przeżywała, ale teraz wie, że jej towarzyszka już nie cierpi (trudno ją było zmotywować na spacer, miała nietrzymanie moczu ze starości, powroty ze spacerów coraz dłuższe, zarwane noce po to, by nie narobiła w domu, czy na korytarzu). Opieka nad schorowanym zwierzęciem wymaga wyrozumiałości i cierpliwości, tak samo u chorych ciężko ludzi, często ,,przykutych" do łóżka. Trzeba pomagać każdej istocie potrzebującej pomocy, nawet jeśli o nią nie prosi. Niektórzy mogą wstydzić się swojej sytuacji, obawiać się wyśmiania. Szacunek - to jest coś, co tak się ceni, a mimo to rzadko dziś spotyka. Przykre...

Co do wizyty w rodzinnym mieście - wygląda na to, że koleje losu popchną mnie znowu do tego miasta. Tym razem jednak, jest ogromna szansa na lepsze warunki mieszkaniowe (nie wiem, ile w sumie lat mieszkałam bez łazienki, ale dwa mieszkania mogę zliczyć - w Konstantynowie mieszkam już cztery lata). Łazienka z prysznicem (obecnie już użytkowana) i przede wszystkim, własny kąt - to coś co marzyło mi się, odkąd starsza siostra wyprowadziła się od nas. Jak dotąd trafiały mi się ,,pokoje przechodne" które pierwotnie pełniły funkcję kuchni, więc trzeba było przez tenże pokój przejść, by dostać się do drugiego pokoju. Strasznie naruszało mi to prywatność -.-

Cieszę się zatem, a jednocześnie śmieję się, że na taki luksus - jakiego nigdy wcześniej nie mieliśmy - przyszło nam czekać ponad dwadzieścia lat (w moim przypadku).
Magiczna data przeprowadzki datowana jest na siódmy miesiąc roku - a więc już niedługo. Boję się trochę tego całego pakowania (muszę skitrać skądś pudła na nasze książki i ozdoby), ale mam nadzieję, że skoro tyle przeżyłyśmy, przeżyjemy także to!

***

Kto by pomyślał - miałam wyjaśnić swoją nieplanowaną nieobecność, a tu proszę, jak się zapędziłam we wspomnieniach i planach!
Cóż, długie posty to raczej norma u mnie ^_^

Jak tam Wasze wakacje?
Wyjechaliście, czy zamierzacie wyjechać?
Z góry przepraszam za tak rzadkie posty. Mam nadzieję, że jak Tata (obecnie zajęty remontowaniem) naprawi mi laptop, będę w stanie pisać częściej, o ile dobrze się zorganizuję. Ale nudy nie mam, chociaż trochę szkoda mi bloga.
Nie jestem pewna, czy prowadzić go dalej ze względu na słabą aktywność Czytelników. Proszę o pomoc w tej decyzji. Dziękuję Stałym Czytelnikom regularnie odwiedzającym Dziwny Świat - bez Was nie istniałby.
Pozdrawiam i ślę buziaki ^3^ ^.^







niedziela, 31 marca 2019

Kosmici część czwarta + Mój autorski rysunek

Witam serdecznie!

Coraz bardziej czuć wiosnę.
Nic dziwnego, niedługo (już jutro) zacznie się kwiecień, więc będzie to z pewnością czas większej energii.
O ile się nie mylę, niniejsza niedziela będzie tą ostatnią, kiedy stosujemy zmianę czasu. Zagłębiając się w temat, można jednak zauważyć, że decyzja ta może jednak potrwać aż do 2021 roku. Jedni są za, inni argumentują, że nagłe zmiany w zegarze biologicznym mogą się odbić na zdrowiu. Czy rzeczywiście ta niedziela będzie ostatnią w tym roku, kiedy przestawiamy zegarki?
Z pewnością nie.
Ja mam, szczerze powiedziawszy, mieszane uczucia. A Wy, jak sądzicie?

Dzisiaj tematem postu będą kosmici, już czwarta część. Nie jestem w stanie obecnie wyszukać tematycznych obrazków, co do hasła ,,wiosna”, bo uznałam, że wyczerpałam limit.
Postanowiłam zatem skupić się na kontynuowaniu serii, której jakiś czas nie było. Myślę, że to dobra decyzja.














Poniżej, rysunek kosmity rasy Szarak mojego autorstwa (wykonany co najmniej kilka lat temu, zdjęcie też niedzisiejsze):



 
Zbliżenie na mordkę:


A może uważacie, że poprzedni post był lepszy?
Cóż, ja obecnie wrzucam na świeżo, co mi pierwsze przyszło do głowy. Jeszcze mam sporo innych obrazków, niekoniecznie w tej tematyce – mam serio, naprawdę różne i co za tym idzie, od groma folderów na nie, więc jest szansa, że się nie gubię w tym wszystkim.
Jestem ogromnie ciekawa, czy wiosna już jest widoczna u Was na serio, bo u mnie (woj. łódzkie) już jakiś czas temu zaczęło wszystko kwitnąć.
A potem, jak w mordę strzelił, z górki do lata!
Jeszcze tylko trochę…

Buziaki i do następnego posta! ^3^



środa, 20 marca 2019

Steampunk cz. 4 - Ludzie i Technologia

Witam!

I znowu ogarnia mnie to uczucie, kiedy opuściłam pokład Blogosfery na długi czas i mogę stwierdzić, z całą pewnością: I come back! Czy jakoś tak…

Atmosfera Świąt Wielkiej Nocy coraz wyraźniejsza, tymbardziej że już teraz można spotkać u mnie w szkole uczniów wykonujących tematyczne ozdoby.

Trochę wstyd mi, że czasami nie mogę się wyrobić, i po prostu mam takie dni, kiedy chcę coś napisać, ale nie mam pomysłu. Mówię sobie wtedy jednak: Nic na siłę.

Ale dziś postanowiłam wziąć się za bloga, bo jakiś taki opuszczony mi się wydawał, biedaczek…

Postanowiłam wypuścić na bloga czwartą część grafik steampunkowych.

Cz 1. - Pociągi
Cz 2 – Statki powietrzne
Cz 3. - Zwierzęta















Trochę steampunkowej muzyki:








Ten utwór, mimo iż jest zatytułowany ,,Futuristic music” budzi we mnie mimowolne skojarzenia z fabryką cyborgów parowych…

No i zasadnicze pytanie do Was: wolicie cyberpunk czy steampunk?
Bo mnie osobiście ciągnie do klimatów cyborgów podłączających mózgi pod sieć, niż nakręcane na trybiki, chociaż przyznam, oba te podgatunki s-fi mają swój niepowtarzalny klimat…

Oby do wiosny, Kochani, dziękuję, że ze mną jesteście! ^3^







sobota, 12 stycznia 2019

Wojownicy i Rycerze część druga

Cześć!

To mój pierwszy post w Roku Świni 2019, dacie wiarę?

Powodem tak długiej przerwy, była, standardowo, chęć odpoczynku, potem niespodziewane zwolnienie łącza Internetu. Potem nastąpiły święta, w związku z czym nie miałam jak złożyć Wam życzeń… -_-

Na czym mi minęły Święta?
Spędziłam je na oglądaniu filmów i czytaniu. No i oczywiście podziwianiu sztucznych ogni w 1 stycznia.

Miałam dość czasu, aby pomyśleć o tym, co by tutaj wstawić. Długo się do tego zbierałam. Aż w końcu...
A więc, następni w kolejce będą wojownicy. Zapraszam!














 
Mam nadzieję, że wraz z tymże postem trochę się rozbudzę na przyszłość ^-^ A jak tam u Was?
Spóźnionego Szczęśliwego Nowego Roku!