środa, 24 sierpnia 2016

Magiczne Konie część czwarta

Witam serdecznie!

Niniejszy post powstaje z doskoku.
Tak się składa, że mam energię na pisanie :)
Po nieco wakacyjno-przygodowym akcencie w poprzedniej notce, czas wstawić tu coś równie lekkiego i przyjemnego.
Mam też na uwadze, aby pouaktywniać serie postów, ale na to na razie nie mam czasu.
Tak więc przed Wami kolejna nieplanowalność, kolejny spontan i kolejne odejście od tematu.
Chwila… jakiego tematu?
Przecież, jakby nie patrzył, żadnego konkretnego tematu nie ma. Jeśli pod niniejszym postem zaobserwuję większą aktywność, wstawię tutaj coś ściślejszego.
No, ale do rzeczy.

Tak w ogóle już jakiś czas niosłam się z myślą, aby wstawić tu jakieś konie. Owszem, znalazłam je, lecz w większości się powtarzają. Taki niestety odgrzewany kotlet z ,,wczoraj” tylko sos ,,dzisiejszy”.
Ale mam nadzieję, że przypadnie do gustu. Kurczę, naprawdę nie wiem skąd u mnie w głowie kotlety z sosem ;P….










Jak mi się poszczęści w kreatywności, wstawię tutaj jeszcze w tym miesiącu coś jeszcze.
Tymczasem przepraszam za maślany post, no ale w końcu musiałam wstawić te rumaki… Następne obrazki może nie będą takie złe.

Ściskam, do następnego wpisu, Kochani!
P.S.: Jeśli lubicie urocze psiaki, zapraszam pod poprzedni post ;*


sobota, 20 sierpnia 2016

Piraci część druga

Witam serdecznie!

Inspirując się dzisiaj po całości książką Roberta Stevensona, postanowiłam wstawić tutaj nową część piratów {link do pierwszej cz.}
Tak jakoś mnie naszło na powrót w krainę morskich rabusiów. Zarazem jestem zadowolona z dotychczas napisanej ilości postów, a jeszcze bardziej, komentarzy, które mi piszecie, i dajecie mi żywy dowód na to, że ten blog to nie tylko ładna grafika i posty przemyśleniowe, bo w zasadzie nie tak miało być.
To pasja, i każdy bloger to zrozumie.
Bardzo Wam dziękuję za wsparcie jakie mi dajecie i miejmy nadzieję, że dotrwam w doskonałej kondycji blogowej do końca roku szkolnego!
Zostały nam już tylko niecałe dwa tygodnie wspaniałych chwil beztroski, więc korzystajcie, ile się da!












 
Jak na tą notkę raczej przewiduję całość. Przez te znaczne przerwy w blogowaniu zaczęłam szczerze za nim tęsknić, ale książki z biblioteki same się nie przeczytają, a z pięknej pogody trzeba korzystać – zwłaszcza, jak ma się niesamowicie ruchliwe zwierzęta, jak psy :)

Do następnego wpisu zatem, pozdrawiam megaciepło! :* :* :*



wtorek, 16 sierpnia 2016

Twórcy Historii Fantasy {#3}: Neal Stephenson

Neal Stephenson to pisarz, który wpisał się w historię jako stwórca gatunku cyberpunk – jego Zamieć, wydana po raz pierwszy w 1992 roku, jest powieścią tworzoną z wielkim rozmachem. Autor opisuje w niej świat przyszłego Los Angeles (posługując się przy tym skrótem: LA) z wielką charyzmą i, oczywiście, nie brakuje w niej humorystycznych opisów bezmyślnego marnotrawstwa ludzi, nie tylko w kwestii rzeczy materialnych, ale i (przede wszystkim) człowieczego życia.
 Głównym bohaterem jest tutaj Hiro Protagonista - pół-Azjata, pół-Amerykanin, uzbrojony w dwa samurajskie miecze - katanę i wakizashi. Jest hakerem, menadżerem zespołu Witalij i Sarkofagi (którego wokalistą jest jego kumpel z Rosji) który nie daje mu zbyt dużo zarobków za swoje promo.
Ludzie opisani w powieści prowadzą podwójne życie, wierząc święcie w potęgę Metawersu – świata wirtualnego, dzisiaj rozumianego jako Internet. To Hiro stworzył ten świat, który daje ludziom mnóstwo - może nawet aż nadto - możliwości niż w realu. Świat ten rządzi się swoimi prawami, a jego punktem kulminacyjnym jest tak zwane Czarne Słońce.
Również dzisiaj większość osób ślepo wierzy w ,,doskonałość” wirtualnego świata. W Zamieci znajdziemy dużo opisów mówiących o naiwności ludzi wobec sieci – jak bardzo potrafimy zepchnąć namacalną rzeczywistość, w której żyjemy, w której mamy prawdziwych ludzi, z krwi i kości, na dalszy plan. Zamiast realnych ludzi zastępujemy je awatarami.  
W książce znajduje się też wzmianka o cybernetycznym narkotyku – tytułowej Zamieci. Oddziałuje on na ludzi niczym wirus komputerowy na system – uszkadza DNA i kilka struktur mózgu. W książce objawia się to tym, że ludzie-hakerzy spojrzą na zaśnieżony ekran komputera (chodzi oczywiście o czarno-białe piksele) i właściwie wskutek tego chorują (najprawdopodobniej objawem jest też wstrząśnienie mózgu i majaczenie w obcym języku). Piksele te składają się z spopularyzowanego w s-fi kodu WOW, czyli miliarda rzędów jedynek i zer. Naukowo nazywany jest kodem binarnym.













W Zamieci mamy do czynienia z dwoma rasami ludzkimi – białą (Amerykanie) i żółtą (Japończycy, rzadziej Chińczycy). Co ciekawe, nazwa Japonia jest tutaj określana jako Nippon (jest to w zasadzie jedno z określeń Japonii).






















Na Ulicy jest sporo ludzi. Większość to Amerykanie i Azjaci – w Europie jest teraz wczesny ranek. Ze względu na przewagę Amerykanów tłum ma krzykliwy, surrealistyczny wygląd. Azjaci – u których jest południe – występują najczęściej w granatowych garniturach. Dla Amerykanów to czas imprez – ci mają na sobie wszystko, co tylko może stworzyć komputer.

W chwili, gdy Hiro przekracza linię oddzielającą jego dzielnicę od Ulicy, spadają na niego ze wszystkich stron kolorowe kształty; obsiadają go jak sępy świeżą padlinę. Animoreklamy nie mają wstępu do dzielnicy Hiro, ale na Ulicy wszystko jest możliwe.

W powieści pojawiają się też Rosjanie – postać negatywna, Dmitrij Kriukoff znany pod pseudonimem Kruk, jest harpunnikiem - zajmuje się przeławianiem aut. Jest także członkiem mafii. Uwodzi on piętnastoletnią D.U. - kurierkę Radiksu, która udzieliła pomocy Hiro, gdy ten stracił pracę jako Dostarczycielator (rozwoziciel pizzy).


Tak na marginesie: Hiro jest pechowcem, jeśli chodzi o jakąkolwiek robotę, jednak spełnia się jako haker i programista. Metawers jednak wywyższa go na stanowisko największego bogacza.

- Kim jesteś z zawodu? - pyta D.U.

- Harpunnikiem.

- Jak ten z Moby Dicka...

D.U. podoba się ten zawód. Czytała książkę w szkole. Większość ludzi z jej klasy – nawet kujony – uważała, że książka jest do kitu. Ale jej podobały się kawałki o harpunnikach, może przez analogię z harpunieniem aut...

- W porównaniu ze mną goście z Moby Dicka to cioty.

- Co łowiłeś na harpun? 
 - Zapytaj raczej, czego nie łowiłem.






Kontynuacja Zamieci, Diamentowy wiek, jest dość luźną kontynuacją, ponieważ nie znajdziemy tutaj żadnej postaci znanej z Zamieci. Powieść ta opiera się natomiast na wielkiej zdobyczy technologii, gdzie ludzie zamiast polegać na własnych osiągnięciach, polegają na maszynach, które produkują wszystko, co zechcą - są to kompilatory materii (w skrócie książkowym KM). Główna bohaterka kontynuacji – Nell – staje się posiadaczką niezwykłej księgi, która odzwierciedla w pewnym stopniu otaczającą ją rzeczywistość.

Twórczość autora to przede wszystkim science fiction. Z pewnością należy mu przypisać tytuł ,,wujka cyberpunku”, gdyż to on bardzo wiele wprowadził, jako do gatunku jako takiego. Natomiast za ,,ojca cyberpunku” uważa się Williama Gibsona. Jego największe dzieła to przede wszystkim Trylogia Ciągu.

Najciekawsze powieści Stephensona (sądząc po recenzjach):


Diamentowy wiek (kontynuacja powyższej) [recenzja do czytania]


Cryptonomicon [recenzja do czytania]


sobota, 6 sierpnia 2016

Dziwny Świat Uczuć I Myśli {#8}: Nasi praprzodkowie lirnikami o sensie istnienia człowieka. Czy mity i legendy są czymś więcej niż wierzeniami i opowieściami?

Cześć, Kochani!

Niezmiernie miło mi powitać Was w kolejnym odcinku przemyśleń.
Mam nadzieję, że w dalszym ciągu można mi kontynuować tą serię dla Was. Staram się też w miarę wyrabiać z serią Twórcy Historii Fantasy, a wiem, o jakim to artyście będzie następny odcinek :) 

Miłego czytania i komentowania niniejszych myśli!

Pomysł na tytuł wpadł mi podczas czytania na komputerze (nie na blogu) baśni fińskich i zastanawianiem się nad znaczeniami wierzeń ludów, które dały początek ewolucji dzisiejszych narodowości.
W końcu baśnie należą w pewnym sensie do wierzeń przodków różnorakich ludów, chociaż nie wszystkie możemy do takich zaliczyć.
Ale sama mitologia już bardziej klasyfikuje się do wierzeń – w naszym przypadku jest to mitologia słowiańska.



Jednak, czy zastanawiało Was kiedyś, czy wydarzenia mitologiczne mogły wydarzyć się naprawdę?
Oczywiście nie chodzi mi w zasadzie o heroiczne boje bohaterów z monstrami, ale o wydarzenia, dzięki którym znaczenie świata wokół człowieka rosło.
Jak zapewne wiecie z lekcji języka polskiego, mity greckie i rzymskie były opowieściami traktowanymi przez ludność jako część historii (szczególnie przez Greków).
Do dzisiaj istnieją szczątki świątyń bogów, do dziś imiona bohaterów i bogów utrwaliły się w postaci gwiazdozbiorów, do dnia dzisiejszego też rozgrywają się igrzyska olimpijskie, i to nie tylko w Grecji, ale w całej Europie.
W słowiańskiej kulturze przetrwały nieliczne obrzędy, np. Wielkanoc czy takie zwyczaje jak topienie kukły Marzanny, czy także obchodzenie Nocy Świętojańskiej.


Mitologie i legendy z pewnością wniosły wiele zarówno do życia prostych ludzi, jak i tych z wyższego majestatu.
W tytule posłużyłam się słowem ,,praprzodkowie” nie zaś ,,przodkowie”.
Dlaczego?
Ponieważ ich różnica polega na tym samym, co terminy ,,historia” i ,,prehistoria” - pierwszy z nich oznacza dzieje ludzkości po wynalezieniu przez człowieka pisma, zaś drugi – przed pismem.
Tak więc przodkami zwiemy rodziców, dziadków i pradziadków, zaś prarzodkami – wcześniejszych jeszcze członków naszych rodzin, tych, bez których nie byłoby ani naszych dziadków, ani rodziców, ani nas.
Naszymi przodkami, przodkami Polaków są Słowianie, zaś praprzodkami – prasłowianie.
Tak więc chodzi tutaj o naszych praojców, którzy dali początek ludowi słowiańskiemu, a ten z kolei – chrześcijańskiemu.

Zarówno prasłowianie, jak i Słowianie tworzyli historię wierzeń w postaci baśni, legend i mitów.
Słowianie połabscy – bo tak nazywała się grupa Słowian z której się wywodzimy jako Polacy – mieli swoją własną mitologię, własny panteon bogów i bóstw, swoje zwyczaje.
Mity, czyli opowiadania Słowian, które dziś tworzą mitologię, były rodzajem religii, gdyż jak wiecie, mity opowiadają o losach bogów i bohaterów, a także w niewielkim stopniu, ludzi.


Bogom poświęcane były symboliczne miejsca, relikwie i różne inne rzeczy. Z pewnością można zaliczyć do nich też posążki, które przedstawiały danego boga w ten sposób, w jaki sobie dany poganin wyobrażał.


Ogromną rolę odgrywały tu modły i rytuały.
Ale nie można zaprzeczyć, że to właśnie mity są najciekawszym elementem wiary pogańskiej.
Ludność słowiańska zdaje się, najchętniej opowiadała je sobie (jako opowieści) na łonie natury, w otoczeniu przyrody; wtedy czuli jedność z każdym z bóstw.
Ludzie szanowali przyrodę do formy kultu, gdyż wiedzieli, że jeśli postąpią niezgodnie z ustalonymi normami, narażają się na gniew bogów.
Składając ofiary, okazywali dobrym duchom szacunek, a złe starali się ,,przepędzać” głośnym śpiewem i tańcem dokoła ognisk – świętego światła bogów Swaroga i Swarożyca.
Obaj bogowie mieli w pieczy ogień, z tym że Swarożycowi przypadło w udziale ognisko domowe, ,,oswojone" przez człowieka.


Wierzenia Słowian, a przede wszystkim legendy, pomagały im zrozumieć porządek świata.
Zupełnie inne wierzenia mieli inne ludy: Celtowie, Germanie czy Normanie.
Wszystkie te ludy dążyły do tego, aby poznać odpowiedź na najbardziej oczywiste, lecz wciąż zagadkowe pytanie:
Kim jest człowiek?

Czy jednak mity rzeczywiście zawierają więcej prawdy, niż na początku sądzono?
Wygląda na to, że aby poznać odpowiedź na to pytanie, trzeba poniekąd poczekać, aż ktoś uczony – naukowiec, dajmy na to – podsunął ją nam – gdyż być może nie postrzegamy tego na co dzień, ale wydaje się, że wciąż wiemy o sobie samych zbyt mało.
Jednak czy chcemy posiąść tę wiedzę, zależy od nas samych.
Nie wiadomo, czy obecna religia da nam odpowiedzi, gdyż aby nauczyć się czegoś nowego, czasami trzeba się cofnąć o kilkaset tysięcy lat – tylko wtedy będziemy mogli ,,iść dalej” w rozwoju.


Mam nadzieję, że to dość rozsądny temat na dziś.
Śmiało piszcie, co sądzicie o pogańskie, mitach i samych Słowianach :)

TEMATYCZNA PIOSENKA:

LAO CHE - JESTEM SŁOWIANINEM  

Piosenkę tą wstawiłam już w poprzednim roku. Ale nie zaszkodzi posłuchać polskiego crossovera jeszcze raz :)