sobota, 27 czerwca 2015

Sprawy osobiste Dziwnego Świata (Official Note #3): Szykuje się urozmaicenie...

Hej Wam znów!

Jakoś mi się nie chce wierzyć, że dodaję tego posta dwie godziny od poprzedniego ;P
Obawiam się jednak, że to będzie ostatni post w tym miesiącu.
Co ja chciałam w nim rzec?

Przede wszystkim; piszę tego posta od niechcenia, i wątpię, czy ktokolwiek go skomentuje.
Nieważne…

Chciałam tylko objaśnić drobną sprawę.

Sprawa ta, to blog.
Myślę, że jak złapię motywację, pod kategorią Ciekawostki może znaleźć się coś nowego. Jeszcze nie wiem co, ale z pewnością się pojawi.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba, ale mimo wszystko musicie na nią poczekać, gdyż muszę obmyślić, jak będzie wyglądała, i co w niej będzie.
Z pewnością nie będzie to coś nudnego, mam nadzieję.



Na zachętę macie tutaj steampunkową gitarę ;P
 

Myślę, że to na tyle.
Następna odezwa w lipcu ;*

Sprawy osobiste Dziwnego Świata (Official Note #2): Ogłoszenie wolności

Hej Wam, kochani!

Odezwałam się wcześniej ^^
Z wielką ulgą i lekkością duszy mogę Wam oznajmić, że już wszystko za mną. O dziwo, zdałam, chociaż kosztowało mnie to nerwów.
Coś tak podejrzewałam, że nie pasuję do tej szkoły, lecz nie miałam wyboru, a teraz od września czeka mnie zawodówka pięć razy w tygodniu, jak w szkole dziennej.
Szkoła była otwarta bodajże już od siódmej, chociaż ja według rozkładu dotarłam tam na ósmą. I tak potem musiałam czekać z niewielką grupką kolegów ponad godzinę…
Miałam mniej więcej w takim typie minę, gdy się dowiedziałam o tym, że musimy jeszcze poczekać:


Ale ważne że jakoś przetrwaliśmy tą chwilę.
Weszliśmy wtedy z panią dyrektor i panią profesor do większej sali, aby ogłosić rozstanie na czas wakacji.
Nareszcie mogłam skorzystać z prawa wolności i odsunąć od siebie myśl o stresie...



Serio, nie wiem, czemu biedny Terrorzaur wystąpił w roli Stresu....

Muszę szczerze wyznać, że naprawdę się cieszę. Nareszcie będę mogła w przyszłym roku szkolnym normalnie funkcjonować, a nie chodzić poskręcana co czwartek i sobotę jak kłębek nerwów...
Przyznać muszę, że właśnie czwartki i soboty najbardziej dawały mi w kość.
Jak dla mnie to liceum to za wysokie jak dla mnie progi.
Nie każdy radzi sobie doskonale we wszystkim.
Ale jednego się nauczyłam: nie muszę być orłem ze wszystkiego, aby zdać.

No i tak…

Dotarłam do domu, to od razu pobiegłam wziąć prysznic, wyszłam z psami, pomogłam rodzicom w obowiązkach domowych, a teraz siedzę i dumam, co by tu sensownego napisać…

Nie liczę na szał, ale ważne, że już wiecie, że jestem teraz całkowicie wolna i będę mogła ukoić zszargane nerwy.


Nie myślcie, że od razu popadnę w zadumę i zapomnę o blogu... Co to, to nie!
Nareszcie będę mogła się wyszaleć, chociaż nie zapominam o poważniejszych planach... szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy wypalą.


Ale to zobaczy się później...
Przynajmniej wiecie już, co tam u mnie ogólnie.




Rozpiera mnie radość, i jak na razie nie mogę się z tej radości pozbierać.
Słucham teraz muzyki.
Jakżeby inaczej?

Nic pozakonkursowego, bo z bloga.

Dobra, dość tej paplaniny, bo i tak nic z tego nie będzie...
Nie potrafię pisać na luzie, o niczym, eeh...
Niedługo znów powrócę do tematyki fantasy i mam nadzieję, że będziecie ze mnie dumni, że zapewniam Wam rozrywkę przez wakacje ;D
To na tyle co do tego posta, w następnej (mam nadzieję) już szykują się piraci z cytatami z Wyspy skarbów ^^.