niedziela, 2 sierpnia 2015

Sprawy osobiste Dziwnego Świata (Official Note #11): Coś odnośnie nowego działu...

Hej!

I cóż, znowu piszę dwa posty jednego dnia!
Ja to mam wycisk z tej głowy…
Tak więc po wygłoszeniu spisu książkowego, itp., itd., chciałam skierować do Was pewne pytanie, odnoszące się do nowego działu, który powstał dwa tygodnie temu we wtorek.

Nie wiem, czy opłaca się z tego robić długiego ogłoszenia (w każdym bądź razie, nie umiem), więc może powiem, o co chodzi.


Ci, którzy uważnie śledzą mojego bloga i czytają starsze posty, zapewne wiedzą, że dział takowy powstał.
W sumie nie jestem pewna, czy to, co będę tam zamieszczała (postanowienie moje jest takie, że będą to głównie przemyślenia), będzie Was interesowało.
Staram się, aby blog był jak najbardziej bogaty, a teraz, gdy ma już rok na karku, powinnam była starać się teraz podwójnie…


 Mam już w zasadzie pomysł na pierwszy wpis z tej serii, ale opublikowanie zależy od tego, czy będziecie chcieli to czytać. 
W sumie podczas napadu weny będzie też pełno różnych niespodzianek i nie zapomnę wszakże o fantastyce. 

 




Myślę, iż niedługo pojawi się tu galeria Mecha, za dzień, albo dwa.
Jak na razie, dam Wam czas do namysłu, odnośnie tematu postu.

Wydaje mi się, że wszystko mimo to idzie w dobrym kierunku.


Ostatnio (wczoraj i przedwczoraj) tak sobie siedziałam na necie wieczorem i przeglądałam z nudów widoczki vancouverskie i z Saint Louis (tj. w Ameryce).
Nie ukrywam, że uwiodły mnie widoczki miasta (tj. Vancouver) w nocy.
Wstawię kilka z nich:







To już wszystko, co do tego ogłoszenia.
Wiem, że ten post wyszedł nieco dziwny, ale ja po prostu nie potrafię już tutaj pisać takiego ,,pustaka” czyli bez obrazków.

Piszcie, co sądzicie, kochani, nie lękajcie się dyskusji, gryźć Was zza laptopa nie będę ;P

Ściskam ;* ;*




Sprawy osobiste Dziwnego Świata (Official Note #10): Sztuka-kocioł, spis książek

Cześć!

Przybywam oto do Was z kolejnym postem po małej przerwie – będzie to pewien refreshing, czyli odświeżenie.
W końcu postanowiłam coś skubnąć w tym kierunku i spisać jak się należy moją listę książek, haha. Aż sama siebie zaskoczyłam.



Niektóre książki zmuszona byłam oddać, tak jak ,,Pana Tadeusza”, którego pożyczyłam na okres szkolny w formie lektury… lecz potem okazało się, że ,,Pana Tadeusza” przerabiać nie będziemy ;/… 
Sama nie wiem, co rzec w tej chwili…



Istny kocioł i tyle. Aż Szczerbatek się ze mnie śmieje...
Oczywiście wiadomo, że jak pożyczyłam książkę, to i oddałam, jestem uczciwa.

Jak już wspominałam (lub też nie ;P - wiem, wiem, być może się powtarzam) mam przyjemność czytać książkę, na którą tak polowałam, tak bardzo chciałam ją dorwać, aż w końcu się udało ;D
Chodzi o ,,Hobbita” Jonathana Tolkiena.


Wypatrzyłam ją w mojej małej bibliotece publicznej (do której mam niedaleko). Książka nieduża, a sądziłam, że będzie o wiele większa. Widać, że porównywałam ją do Władcy Pierścieni, jak widać niepotrzebnie, chociaż spodziewałam się dłuższej przygody z Bilbem. Po raz pierwszy czytałam ją dość dawno, i właśnie teraz nadarzyła się okazja zatopić się w magicznym świecie Śródziemia…
Szczerze powiedziawszy cieszę się, gdyż wreszcie po przeczytaniu będę mogła obejrzeć jej ekranizację. No po prostu bajka!
Zauważyłam, że jednak naprawdę mało czytam fantastyki, czego bardzo żałuję, i pragnęłabym to zmienić, ale cóż mogę poradzić, gdy na półce mam przeważnie książki młodzieżowe i obyczajowe?
Co prawda, nie przepadam za obyczajowymi książkami, ale kilka tytułów z tego gatunku mi się podobało.
Poprzednim razem też pisałam taki spis książek, lecz sądząc po porównaniu tych list, zmieniło się wprawdzie niewiele – tyle, że dołączyła Lynette Porter.

No ale spiszę te tytuły.
Przyznać muszę, że sporo tytułów pominęłam, bo były tak sprytnie ukryte, że nie wierzę po dziś dzień (może jutro uwierzę ;P) że udało mi się je tak zakamuflować po półkach.


No nic ;P
Oto i one:



Antonina Zachara-Wnękowa - ,,Baśnie spod Gorców”


Bolesław Prus - ,,Placówka”


Hans Ch. Andersen - ,,Baśnie”


Homer - ,,Odyseja”


Iwan Turgieniew - ,,Opowiadania”


Jack London - ,,Biały Kieł”


Jan Parandowski - ,,Mitologia”


Janusz Przymanowski - ,,Czterej Pancerni i Pies”


James Olivier Curwood - ,,Włóczęgi Północy”


Józef Krajewski - ,,LITWA. Przewodnik”


Lew Tołstoj - ,,Wojna i pokój”


Lynette Porter Hobbici. Bohaterowie J. R. R. Tolkiena”


Mark Twain - ,,Książę i żebrak”


Mateusz Suchmiński i Szymon Kobyliński - ,,Ilustrowana Kronika 

Polaków”


Robert Louis Stevenson - ,,Wyspa skarbów”


Wanda Żółkniewska - ,,Ślady rysich pazurów”


Wasilij Szukszyn - ,,Przyszedłem dać wam wolność”


I znowu, tak jak poprzednio, powieść Szukszyna zajmuje szczytne miejsce w rankingu moich ulubionych książek i bynajmniej nie z powodu rosyjskiego pisarza, czy Kozaków, a samego głównego bohatera, który zachwycił mnie swoją nieustępliwością i odwagą.
Jeśli mam coś rzec o ,,Wyspie skarbów” oczywiście oceniam jak najbardziej na plus.




Inne tytuły oczywiście też cenię, a mam nadzieję, że niebawem moja biblioteczka się wzbogaci, na co bardzo liczę, chociaż mama uważa, że lepiej książkę wypożyczyć, niż kupić. Ja natomiast uważam, że nie ma to jak Twój własny egzemplarz, który możesz czytać i czytać, i nie martwić się o oddanie go.























Wiem, że wyszło co najmniej dziwnie z tym postem, ale cóż, miałam taką potrzebę podzielenia się tym z Wami.


Mam nadzieję, że w miarę trwania wielkiej przygody Bilba i trzynastu krasnoludów, nie zawiodę się i w końcu będę mogła bez obaw porównać dwie wersje: Jacksona i Tolkiena.
Szykuje się świetna przygoda i pełno wzruszeń...



No cóż, wygląda na to, że w następnym poście odezwę się z fantastyką i to całkiem niedługo.
Trzymajcie się do następnej notki!