środa, 25 maja 2016

Kozacy część druga

Witam, Kochani!

Wiem, że dość dawno nie było Kozaków, wobec tego chciałam tą seryjkę postów nadrobić. W końcu nie zmienia to faktu iż jestem nie tylko Laoshu, czyli Szczurzyca, ale i Łajka, czyli Szczekaczka - rusofil jakich mało :)
Pierwszą część Kozaków znajdziecie tu (gdzie macie też najistotniejsze wyjaśnienia).
Owszem, będą też cytaty z tej samej książki Wasilija Szukszyna czyli ,,Przyszedłem dać wam wolność”. Tak samo jak cytaty z pierwszej części tematyki, pochodzą z pierwszej z trzech części powieści (nie zaś tomów, bo to nie jest seria), czyli Wolni Kozacy.
Nie ukrywam, że darzę tą powieść ogromną miłością. Jest po prostu niesamowita.
Zgadnijcie, którego z wymienionych w podlinkowanym poście Kozaków lubię najbardziej?
To oczywiste, że Stieńkę :)
Nawet kiedyś go narysowałam, lecz zeszyt w którym go szkicowałam pozostał w Konstantynowie Ł., a ja, jak wiecie, wciąż stacjonuję w Głownie. Może jak uda mi się go zdobyć, wstawię ten rysunek do kolejnej części Kozaków.
Nie mogę obiecać, bo nie wiem, kiedy będę miała okazję.

A tymczasem, serdecznie zapraszam na oglądanie, i czytanie. Oczywiście, wybrałam te, które opisują Wojsko Dońskie (którym przewodził Stieńka) i samych Kozaków, ich przeżycia i uczucia.
Zapraszam raz jeszcze!

Obraz pędzla Borysa Kusodiewa, przedstawiający Stieńkę w podwójnej roli; jako atamana i jako kapitana załogi strugów kozackich.


- Żeby nie ugięła się siła kozacka! - powiedział głośno Stiepan. – Żeby wstyd nie gryzł braci naszych w ziemi wilgotnej. Amen! 
- Kielichu Chrystusowy, skądeś ty? 
 - Nie pytaj go, Mikoła sam ci powie.

Młody Kozaczek zerwał się i uskoczył w bok. Stary opuścił głowę i trwał w tej pozycji. Cały był sczerniały od słońca, tylko głowę miał jasną i srokatą brodę. Czarną, suchą dłonią przygładził czuprynę. 
 - Jak się zwiesz? - zapytał Stiepan młodego. 
- Fiodorow. 
 - Imię? 
 - Maksia. 
 - Wiesz, czym to pachnie grać w karty na warcie? 
- Wiem. 
 - A czemuś uciekał? Przede mną chcesz uciec? 
- Przebacz, batia.

Maksia to zdrobnienie rosyjskiego imienia Maksym (po polsku Maksymilian). Natomiast Fiodorow to nazwisko patronimiczne młodego Kozaka.  
Batia (batiuszka), jak już wiecie, oznacza dobrodzieja.



Na brzeg wysypały się nieprzebrane tłumy. Ludzie krzyczeli, machali rękami, chustkami... Cieszyli się. Chcieli chociaż cudzym szczęściem się uradować: wolni, bogaci ludzie przybyli do miasta, nikogo się nie boją. 
Strugi kozackie stuknęły o kamienie. Kozacy wysiedli na brzeg i skierowali się na kreml. Morze ludzkie rozstąpiło się, tworząc wąskie przejście – Kozacy wpłynęli w to przejście barwną, kwiecistą rzeką. 
 Stiepan szedł w otoczeniu esaułów, ubrany tak jak oni, nie wyróżniający się niczym specjalnym. Tylko broń za pasem bogatsza. A jednak go poznawali, pokazywali sobie. Szedł spokojnie, z podniesioną głową, mrużył oczy. 
Na czele kroczyło czterech Kozaków potężnej budowy, rozrzucając srebrne i miedziane monety.
Serce wtedy nagle słodko zamiera i jakieś niczym nie usprawiedliwione zachwycenie sprawia, że zielony jeszcze człowieczek pragnie nagle wyprostować się na całą wysokość i niespodziewanie ogłosić: żyję na tym świecie! I chociaż w owej chwili nie zrywa się, siedzi nadal mocno obejmując kolana, w sercu krzepnie mu i utwierdza się wiara: to nic, jeszcze to zrobię – wstanę! Takiego uczucia nigdy się nie zapomina.

Dwie łodzie odbiły od brzegu. 
Po drugiej Kozacy sprowadzali konie do wody, puszczali je wpław. Parskanie koni, plusk wody, głosy ludzi dźwięcznie odbijające się od nocnej ciszy. 
Łodzie uderzyły o brzeg. Froł wskoczył do pierwszej. 
- No jak? - zapytał Czarnojariec. 
- Przywiozłeś? 
 - Wieziemy... Stary umarł w drodze. A Siomce język ucięli. Na raze żyje, ale... też kiepski.

Siomka (wym. Sjomka) to zdrobnienie od Siemona (Sjemona). Czyli taki ruski Szymek :)

Nadeszła chwila, dla której Kozak gotów był znosić głód, chłód, zaglądać śmierci w oczy... Potrząsają, rzucają na ziemię barwne szaty, depczą po nich na znak zupełnego zlekceważenia. Kozak, nie wiadomo czemu, najbardziej lubi się targować z Tatarem, Kałmukiem albo... z babą.


Następnego ranka Razin kupował od nogajskich Tatarów konie. W targach brało udział niemal całe jego wojsko. Zgiełk panował nieopisany. To było również święto – ukochane i upragnione. W środku koła kręciło się z pół setki Tatarów z końmi. Kozacy uderzali konie pięściami, zaglądali im w zęby, kopali pod brzuch. Niektórzy rzeczywiście znali się na koniach, inni udawali, że się znają. 
- Ciego? Ciego? - oburzali się Tatarzy. - Konicek jak śkło, ciego w zęby patsys? 
 - Ciego... Ciego... Niczego! 
 - Aj, aj! Koziak, rozumieś, tsieba koń! Taki koń jak śkło!

Kolejny portret Razi - poprzedni w pierwszym poście tematyki :)

- Szatan! - zasyczał książę. – Czego chcesz? Mało ci, że wpłynąłeś do Astrachania? 
 - Bez broni na Don nie pójdę – powiedział poważnie Stiepan. - Nie wódźcie nas na pokuszenie. Przekonaj ich... Nie zostanę ci dłużny. Goły też do domu nie pójdę, żebyś wiedział. 
 - Wiem! Przekupiłeś Iwana Krasulina! 
- Bóg z tobą! Dowódcę strzelców? - obłudnie zdziwił się ataman. 
- Diabeł z ciebie, nie człowiek – powtórzył książę. - I łajdak w dodatku.


Nagle z góry, od strony warty rozległ się okrzyk: 
- Strugi! 
Spadło to jak grom z jasnego nieba. Tego nikt się nie spodziewał. Zbyt spokojnie było dokoła, zbyt miło grzało słoneczko i zbyt pokojowo nastroili się Kozacy. 
 Obóz przycichł. Spoglądali w górę, w stronę patroli. Nie mogli uwierzyć. 
 - Skąd? 

Spodziewałam się tak długiego postu, bo znalazłam naprawdę fantastyczne obrazki :)
Możecie być ze mnie dumni :) Ten post dedykuję wszystkim miłośnikom historii.
Serdecznie zapraszam ponownie tych, którzy od niedawna wkroczyli do Dziwnego Świata! 
Pozdrawiam również tych, którzy starają się tutaj wbijać, mimo przeciwności losu :) 

Pragnę też polecić książkę - naprawdę warto przeczytać dla poszerzenia horyzontów :) 


Jeszcze Wam zapodam losową pieśń kozacką :) -  pokochałam ten chór męski... 
Jutro już Dzień Matki, zatem złóżcie swoim Mamoczkom serdeczne życzenia :) W Rosji Dzień Matki obchodzi się 8 marca - taka ciekawostka :)

Do zobaczenia (Da wstriecza) zatem w następnym poście!
 

niedziela, 22 maja 2016

Twórcy Historii Fantasy {#2}: Tim Burton

Tim Burton to przede wszystkim niekwestionowany klasyk horroru i gotyckiego fantasy. Te gatunki również poniekąd współgrają z gatunkiem fantasy. 

A teraz coś o Burtonie.

Jego prawdziwe nazwisko to Timothy Walter Burton
Swoją karierę rozpoczynał jako animator w studiu Walta Disneya.
Jest to autor (reżyser) wielu dzieł przede wszystkim skierowanych do młodszych widzów – ich tematyka opiera się przede wszystkim na zagadnieniu ,,Czy po śmierci istnieje coś dalej?”.

Jest to co prawda zagadnienie skierowane do starszych odbiorców kina, lecz z pewnością jego animacje – w czym się specjalizuje – mają oswoić młodego widza z wizerunkiem śmierci.
W jego dziełach można zobaczyć więc wiedźmy, kościotrupy, zombie i… zmartwychwstałe psy. Te wszystkie elementy łączą ową całość stylu Burtona jako horror w stylu gotyckim – jak na przykład w Gnijącej Pannie młodej.
Kadr z filmu; ślub Victora i Emily, który nie doszedł do skutku. Przekonacie się dlaczego, gdy obejrzycie film :)


Jak sam wyznał w jednym z wywiadów:


Ojciec nie opowiadał mi zwykłych bajek, tylko podczas pełni Księżyca za pomocą sztucznej szczęki udawał, że zmienia się w wilkołaka. To były magiczne chwile. Pozostały we mnie i dzięki nim mogę robić takie filmy jak Sweeney Todd.

Burton często osadza jako głównych bohaterów postacie, które nie potrafią odnaleźć się w otaczającym ich świecie. Poprzez to reżyser wplata też w dany film problemy dotyczące jego prywatnego życia. Postacie z podkrążonymi oczami (które pojawiają się bardzo często w jego filmach), są efektem inspiracji przypadłością reżysera – cierpi on na bezsenność.























W jego dziełach często pojawiają się psy. Być może sam posiada własnego czworonoga :)
Wydaje się być artystą o dość specyficznym poczuciu humoru, ale żeby polubić jego filmy, trzeba lubić czarny humor :)
Innej drogi nie ma.

























 Najciekawsze filmy Burtona (sądząc po recenzjach i guście):

Gnijąca Panna Młoda

Miasteczko Halloween

Koralina i Tajemnicze drzwi (na motywach powieści Neila Gaimana)
Frankenweenie
Alicja w Krainie Czarów Tima Burtona (2010)
Alicja Po Drugiej Stronie Lustra (premiera: 26 maja 2016)

<<<<

Oto zatem przed państwem mignął drugi odcinek serii!
Bardzo przepraszam za tak długą przerwę w jej pisaniu, ale sami rozumiecie, że moje życie prywatne bywa zakręcone :) W wyniku tego zakręcenia chyba o niej zapomniałam, upss :( Ale poprawię się, obiecuję.
Seria nadal będzie się tworzyła, bez względu na wszystko.
Damy radę!

Pozdrawiam ciepło! :* :*

P.S.: W pierwszym odcinku pisałam o Jonathanie Tolkienie; link znajdziecie na stronie dotyczącej serii. 
Czekam na opinie, dajcie się porwać wodzom fantasy! xD


czwartek, 19 maja 2016

Czarodziejskie (Magiczne) Wilki część piąta & Wu Bai ^.^

Cześć!

Tak jak można się było tego spodziewać (albo i nie…) wracam na trochę do tematyki fantasy na blogu. Jak pewnie słusznie zauważyliście, lubię pisać o fantasy, a jeszcze bardziej, szukać obrazków do posta.
Naszła mnie ochota, aby wzbogacić nieco blog, dodać trochę nowości.
Jak na razie, zasłuchuję się bez reszty w chińskiej muzyce, która wcale nie jest taka najgorsza…
Nie rozumiem tej całej nagonki na Chiny…
Ja rozumiem, że wszelkie produkty z Chin są sztuczne, szkodliwe i tak dalej, ale czy taki przeciętny Europejczyk ma prawo krytykować ten kraj, skoro nie zna w nim sytuacji gospodarczej?
Szczerze powiedziawszy, my, w Polce, w porównaniu z Chinami nie mamy najgorzej. Ale niestety mamy taką wrodzoną potrzebę narzekania. 
Za to w Chinach z pewnością rzadziej ludzie popadają w nałogi, ogólnie w Azji. 

  Jackie Chan – kadr z 2 części ,,Zbroi Boga” - wyłapałam z netu, więc oglądanie ciągle przede mną.


Kilku azjatyckich chłopaków:



Niektórzy młodzi azjatyccy chłopcy mają delikatną, prawie dziewczęcą urodę… mi to nie przeszkadza xD

Dorastałam w szacunku do innych narodów i ras ludzkich. Uważam, że jeden Azjata nie prezentuje całej populacji swojej rasy, bo tak w zasadzie nie jest.

Tak jakoś dziwnie przemyślowo zaczęłam tego posta, ale warto się zastanowić, czy nie oceniamy Chińczyków, jako Europejczycy zbyt surowo.

Aktualnie czytam ,,Śmierć w Tokio” autorstwa Franciszka Barnasia, gdzie autor opisuje trudną sytuację kraju samurajów – Japonii – w latach wojny.
Chłonę ją powoli, ale naprawdę wciąga.
 
Jako temat dzisiejszego posta planowałam sobie kontynuację obrazków z wilkami – może na razie wstawię same wilki.
Obecnie to już część piąta tej tematyki.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.












Na koniec oczywiście, ten najfajniejszy *.*

Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że nie nadążę z tą informacją, ale… w zeszłą sobotę miałam przyjemność poznać nowego muzyka tajwańskiego (co ja mam ostatnio z tym Tajwanem?? -.-). 

W muzyce posługuje się pseudonimem Wu Bai





Jego prawdziwe nazwisko to Wu Chun-lin. Naprawdę spoko gość ^.^
Wykonuje gatunki: blues rock, rock i hard rock. Muszę przyznać, że jest naprawdę dobry. 
Zachwycił mnie od pierwszego śpiewanego wersu… lubię taki typ wokalny, idealny do melodyjnego rocka.


Posłuchajcie i oceńcie sami:



W nawiasie – tytuł piosenki po chińsku (mandaryńsku)
 
To od tej piosenki zaiskrzyło *.* W tej piosence ma głos podobny do Jyrkiego Linnankivi (grupa: The 69 Eyes :)) 



Bardzo gustowny przykład tajwańskiego blues rocka. Polecam!



Tutaj też wyraźnie kieruje się nieco metalową przyśpiewką, podobnie jak w Ni Shi De Huaduo, z tą różnicą, że brzmienie bardziej rockowe. 
A więc i ponadczasowe. 
Uważam za rock i metal za gatunki wielce ponadczasowe.
 I to jest w nich tak piękne... kto dorastał na tych klimatach, ten wie ^.^


Na razie podlinkuję te trzy utwory – uwierzcie mi, naprawdę ciężko je znaleźć pisząc tylko definicję za pomocą alfabetu łacińskiego.
Ale naprawdę polecam tego wykonawcę ^.^

Na praktykach było w miarę znośnie :P
Cały dzień spędziłam na karczmie i pomagałam szykować obiekt dla szkoleniowców. Nie poszło najgorzej.
Dzisiaj planuję sobie jeszcze trochę poczytać do poduchy :P
A jak tam u Was? ^.^




niedziela, 15 maja 2016

World Of Art {#16}: Ted Nasmith część trzecia

W tym poście pragnę zestawić Wam dla małej odmiany coś bardziej śródziemskiego – mianowicie: Teda Nasmitha.
Już spotykaliście się z jego twórczością:


Oczywiście nie dosłownie :) Komu się podoba łapka w górę :P
A ja zapraszam do oglądania dzisiejszej galerii Nasmitha:














 
Zasypałam Was tą sztuką, nie ma co!
Liczę na pochlebne komentarze :)

Następny post planuję za kilka dni. Wyczekujcie mnie ;P
Pozdrawiam ciepło!