czwartek, 16 lipca 2015

Sprawy osobiste Dziwnego Świata (Official Note #7): Delikatny powrót w stronę słońca

Cześć!

Wiedziałam, że pojawię się tutaj po małej przerwie.
Co prawda, ten post będzie o czymś innym, niż obiecałam, ale przysięgam Wam (i sobie), że następny już będzie o Słowianach.
Zdaję sobie sprawę, że posty z kategorii ,,Spraw osobistych Dziwnego Świata” są bardziej spontaniczne, niż planowane, ale cóż…
Wcześniej jakoś nie wiedziałam, o czym w tym dziale pisać, więc teraz postanowienie moje jest takie, aby pisać tutaj o sprawach bloga, moich i blogosfery ogólnie.
Co tym razem chciałam oznajmić?
Pewnie zauważyliście małą zmianę w playliście bloga?
Tytuł bloga kryje w sobie tą zmianę, gdyż w moim przekonaniu strona słońca, to powrót do tradycji muzycznej.
Tak, dokonałam jej, i była to moja długo wyczekiwana decyzja – wypłynęła ona po części z ostatnio delikatnie skorygowanych smaczków muzycznych.
Ta zmiana nastąpiła 12 lipca.
Czy to znaczy, że te utwory, z których zrezygnowałam na playliście, przestały mi się podobać?
Wcale nie!
Nadal ich słucham, ale bardziej prywatnie.

Otóż 12 lipca zaczęłam znienacka szukać utworów, za którymi tęskniłam – przede wszystkim Nickelback, Depeche Mode, Fear Factory czy Helloween, czy też Korn. Niektóre zespoły ,,nominowałam” do rankingu rockowo-muzycznego, więc chyba nie muszę Wam objaśniać, za co te cenię.
Nie miałam ich jak słuchać (w sensie na telefonie), bo po prostu ich nie miałam. Moje gusta muzyczne uległy zdecydowanej zmianie – słucham więcej gustownego rocka, a mniej popu (pop tylko sporadycznie ;P), z czego się niezmiernie cieszę.
Czuję, że wróciłam do ,,rockowych korzeni”.



Ha, te riffy rockowe dały mi znać o ukrytej miłości do rocka...
Ta zmiana wzięła się stąd, że ostatnio zatęskniłam za tym gatunkiem (ostatnio miałam fazę na blues i pop).



I tak jak poprzednio – zaczęłam rytmicznym rockiem, a skończyłam łagodnym, chociaż miejscami również rytmicznym bluesem (ostatni utwór na playliście zalicza się do mieszaniny rocka, elektrycznego bluesa i muzyki etnicznej, jak mi się wydaje, chociaż nie znam się za bardzo na gatunkach, mam jednak dobry słuch muzyczny i mogłabym parę rytmów odróżnić od siebie).



Oczywiście też – jak to ja – zadbałam o informacje w utworach w najmniejszych szczegółach i przyznać muszę, że wyszło tego więcej niż wcześniej.
Nie sortowałam playlisty, bo wtedy utwory ustawiały mi się automatycznie alfabetycznie, a nie o to mi chodziło ;/. Dzięki zrezygnowaniu z sortowania mam taką playlistę, jaką chciałam.
Nie zmieniałam ,,skórki” (czyli koloru paska odtwarzacza), bo wydawała mi się najbardziej odpowiednia – chodziło mi o to, aby się ani rzucała w oczy, ani nie była też zbyt ,,blada”.
Co prawda, trochę się nagłowiłam z tym wszystkim, i wolę nie myśleć, ile mi giga pożarło, ale cóż, ważne, że się udało.

Poprzednia playlista, zapowiadała się tak:

1. Genesis Land Of Confusion
2. April Sixth Dear Angel
3. Zeraphine No Tears
4. Zeraphine Licht
5. Iced Earth Dragon's Child
6. V6 Change The World
7. Phil Collins On My Way
8. Phil Collins Two Worlds
9. Red Hot Chilli Peppers Snow (Hey Oh)
10. Helloween Hey Lord!
11. Helloween Perfect Gentleman [Unarmed]
12. Tyr Ramund Hin Unge
13. Kilpi Villin Vaaran Kosto
14. Kilpi Rakkaus Vapautta
15. B5 Who's Afraid Of The Big Bad Wolf?
16. Nightingale Glory Days
17. Nightingale Into The Light
18. Gregorian Nothing Else Matters [cover to Metallica]
19. Gregorian & Era Ft. Enigma Moment Of Peace
20. Jim Byrnes Ft. The Sojourners Whom I Shall I Be Afraid?
21. Jim Byrnes That River

Jak widać, zmiana jest kapitalna. I co najważniejsze, podkreśla moją osobowość i klimat bloga ^^.
(nie zmienia to faktu, że Kraina zamętu Genesis pozostaje zawsze na pierwszym miejscu, bo żaden z nich tak bardzo nie podkreśla tematyki bloga, jak on ^^)
Jak zapewne wiecie, dorastałam na takiej muzyce rockowo-metalowej, a z popem zaznajomiłam się dopiero później, dużo później, jak miałam mniej więcej 12-13 lat.
Wydaje mi się, że przez tą zmianę, dojrzałam nieco i zaczęłam spoufalać się ze starymi, dobrymi zespołami z dzieciństwa ;D
Przy okazji, zaspokoiłam nieco swój głód muzyczny ;P.




I przede wszystkim – rozprawiłam się z muzyczną konwercją.

Aż sama siebie zrozumieć nie mogę, jak ja mogłam słuchać takiej tandety jak Kesha czy Pitbull i Nicki Minaj. Sama siebie nie rozumiem.

No cóż, najwidoczniej tak już musiało być ;P

Oczywiście słucham też młodszych wykonawców, takich jak OneRepublic, Tim Bergling czy Guy Sebastian i z czystym sumieniem uważam, że oni nie zaliczają się do tej działki ;P.
Liczy się talent i dobre chęci, a nie zbijanie kasy i sto tysięcy lasek pod sceną, prawda?

Oczywiście, z pewnością jeszcze znajdę trochę utworów do notek, o to możecie być spokojni ;).
Myślę, że dokonałam jak najbardziej trafnego wyboru, ale cóż, decyzja należy do Was.
Możecie mi nawet napisać, które utwory Wam się podobają najbardziej.
Z chęcią poznam Wasze gusta muzyczne, nie bójcie się mnie, bo nie gryzę ;P.
Zmieniłam też ustawienie w playliście – udało mi się ustawić odtwarzanie po naciśnięciu przycisku ,,Play”, ale za to, piosenki już nie odtwarzają się od jedynki do trzydziestki. Ale jeśli ktoś chce sobie posłuchać któryś z nich, nie zabraniam ;P
Mam nadzieję, że mimo wszystko podoba się Wam ten wystrój, chociaż wiem, że każdy ma swoje gusta, i każdemu podoba się co innego – pokładam (nadzieję) jednak w tym, że w tej playliście każdy znajdzie coś dla siebie.

Za zmianą nieco tematu – chciałam Wam polecić pewną fajną stronkę do ściągania w formacie mp3. Stronka nazywa się mp3freex.com i mimo iż jest całkowicie po angielsku, jej obsługa jest łatwa.
Szukając danej piosenki, wystarczy tylko wiedzieć, jak nazywa się interesujący nas utwór (to chyba oczywiste) oraz ile trwa. No i wiedzieć, że downloand to znaczy pobierz ;P
Jedynym minusem, jaki zauważyłam, jest taki, że nie można znaleźć na niej fińskich piosenek takich zespołów jak Kilpi, a muszę przyznać, że od dawna poluję na utwór ,,Rakkaus Vapautta”…
No nic, poszukam na innych stronach.
Ogółem mówiąc, bardzo mi się udała ta ,,rewolucja” i sądzę, że nawet jeśli nie gustujecie w rocku typu Genesis, czy Ptaky, zawsze można wybrać na przykład Kansasa (jak pamiętacie, utwór ten umieściłam w notce o serialu Nieśmiertelny). Wybrałam je między innymi wśród utworów, które już były na notkach. 

 
Jestem tak szczęśliwa z powodu udanych poszukiwań muzycznych, że cały czas – momentalnie od tej daty – jestem w ekstazie, haha ;D
Ten powrót w ,,rockowe korzenie” był jak najbardziej trafny.
Wiem, że może nie wyszło tego tak dużo, jak na blogu np. W chaotycznym świecie… (pozdrawiam przy okazji autorkę tego bloga! ;*), ale sądzę, że między innymi w blogu chodzi o to, aby się podobał zarówno Autorowi, jak i Czytelnikom.


 Co sądzicie zatem o zmianach?
Czy trafiłam w klimat ogólny bloga Waszym zdaniem?
(miało być chaotycznie, dziwnie, relaksująco i nieco mrocznie ;P)

Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwale komentują ;* ;*