wtorek, 12 maja 2015

Kitsune z zamówienia i... wspominenia z życia Szczura

Hej, tu znowu ja!

Przyznać muszę, że zakręciłam się kompletnie.
W niedzielę miałam święto rodzinne i było fajnie ;)
Była oczywiście masa niespodzianek ^^
Moja siostra (jak zresztą każdy) zachwalała ciasto babcinej roboty, jakie by to nie było. Był serniczek, jabłecznik, ciasto czekoladowe...

Ważne, że wszystkim smakowało ^^


Yyym... to nie jest to ciasto...

Ale chyba się nie gniewacie?

Już z ubłaganiem oczekuję czerwca (w czerwcu moje urodziny, haha), ale nie dlatego z powodu opisanego w nawiasie. Po prostu chcę odpocząć.
Nie wiem, czy nadal opłaca mi się cokolwiek robić.
Może rzeczywiście brak mi w ten czas motywacji i muszę spróbować ponownie później.
Wczoraj i przedwczoraj cały dzień słuchałam Lordi. Nie wiem czemu, ale przypomniały mi się czasy dzieciństwa. Musiałam też obejrzeć jakiś film, a decyzja padła na… serial. 


Obiecałam sobie też przypomnieć Transformers, ale brakuje mi pierwszej części...
Oczywiście, pod wieczór kapitalnie zmieniłam klimat i przeskoczyłam na bluesa czysto amerykańskiego – czyli kochany Jimmy ;D


Mówcie, co chcecie, ale ja staruszka uwielbiam! ^^

Pogoda powoli się poprawia... już nie mogę się doczekać codziennego ciepła...

Nie wiem czemu, ale ostatnio zauważyłam, że pisuję długie posty.
Nie wiem, czy to dobrze.
Może rzeczywiście muszę dużo pisać, bo muszę, bo czuję, że jak czegoś nie napiszę (w zeszycie, czy na blogu) to ,,umrę z nudów”.
Tak zwyczajnie.
Wiem, że przez te długie posty tekst mi się pierniczy i od połowy wyświetla się Times New Roman, mimo że wcześniej ustawiałam tekst bloga dwa razy.
No i drażniące jest to, że Romanek jest dużo mniejszy. A boję się go powiększyć…
Obecnie mam pakiet Office'a do pisania próbnego na laptopie, bo jak pisałam bezpośrednio w Bloggerze tekst też mi gdzieś automatycznie ,,zjeżdżał” i nie mogłam go ustawić równo z kursorem.
A książeczce Komputer Świata pisało, że to będzie tak proste, jak pisanie w Wordzie (Worda też kiedyś miałam, ale Offisek też nie jest zły).
W sumie Microsofta Worda miałam też na lekcjach informatyki i chyba się do niego wtedy przyzwyczaiłam.
No ale cóż…
I znowu się rozgadałam/rozpisałam o jakimś niewiadomo czym.
A mam przecież galerię do zestawienia.
Ciekawi jesteście, co będzie dzisiaj?
Ha, zresztą, tytuł trochę Wam co nieco podpowiada…
Jest to kolejne zamówienie na obrazki i znowu od Izy ;D
A mianowicie… kitsune, o których już co nieco wspominałam we wcześniejszym poście.
Ale nie mogłam o nich więcej napisać, aż do dziś.

Kitsune to zwierzęta, mające mityczne znaczenie w Japonii. W zasadzie kitsune 

określa się mianem lisa w znaczeniu postaci z dawnych mitów i podań.


Lisy są bohaterami japońskiego folkloru o cechach podobnych do europejskich 

skrzatów, a w samej Japonii uważane są za zwierzęta święte.
W mitologii japońskiej przedstawiane są jako istoty rozumne i posiadające magiczne zdolności, które zwiększają się wraz z wiekiem i zdobytą wiedzą. Przede wszystkim mają one zdolność przyjmowania ludzkiej postaci. Niektóre legendy opisują kitsune wykorzystujące te zdolności do oszukiwania i omamiania. Inne historie ukazują je jako wiernych, opiekunów, przyjaciół, kochanków i żony.
Według podań starożytnej Japonii, lisy i ludzie żyli kiedyś bardzo blisko ze sobą, co doprowadziło do powstania wielu legend o tych stworzeniach. W tradycji japońskiej kitsune są ściśle związane z Inari, bóstwem shintō, któremu służą jako (czasem w postaci duchów) posłańcy. Ta rola wzmocniła nadprzyrodzone znaczenie lisa. Im więcej kitsune posiada ogonów, tym jest mądrzejszym i potężniejszym, aż do najpotężniejszych dziewięcio-ogoniastych lisich duchów. Ze względu na silnie zakorzeniony w kulturze wpływ, niektórzy ludzie nadal składają im ofiary jako bóstwom.
Japończycy uważali, że z lisami związane również jest zjawisko kitsunebi (lisie ogniki). Ogień miał pochodzić z kości, które lisy trzymały w pyskach. Mówiono również, że w ostatnią noc roku lisy spotykają się walnie przy świątyni Ōji Inari w Edo (obecnie Tokio), pod ubranym w ozdoby noworoczne drzewem enoki (wiązowca), gdzie ustalają rangi i przypisują zadania na najbliższy rok. Ich obecność miała być ukazywana poprzez bicie silnego światła, które było podstawą do przewidywania przez ludzi, czy w nadchodzącym roku plony będą obfite.
cyt. Z Wikipedia.org/wiki/Kitsune, z głowy


No to może teraz… obrazki?








Kitsune w ludzkiej postaci:



Najpopularniejszym kitsune jest Shippo z anime Inuyasha.




 Wiem, mimo iż wciąż nie mam warunków do obejrzenia tego anime, wciąż żywię nadzieję, że mi się uda. Głównym problemem jest to, że nie wiem, skąd ściągnąć.
No i jeszcze jedna rzecz; napisałam Wam wiersza ^^.
Może nie jest jakiś megamądry i pouczający, ale napisałam go przypadkiem.
I myślę, że pasuje do tej tematyki.

OSTATNIE WOŁANIE

Księżyc zawisł nad rzecznym zwierciadłem

Ostatnia gejsza odłożyła swój wachlarz

zagrały flety i bębny

odchodzi ostatni kitsune.



Jego pysk namaszcza się światłem luny*,

jego dziewięć ogonów zsyła klątwę

Nim zawyje ku księżycowi nad świątynią

nadejdzie ostatnie wołanie.



Oczy jego skrzą w ciemności,

Wargi jego kurczą się,

ukazując białe kły.



Wycie kitsune dosłyszy każdy śmiertelnik i każdy kapłan,

oddają mu pokłon we stosownej chwili,

Kiedy ludzkie świętości upadną,

kiedy wilcze youkai** wyjdą z lasów.



Pokłon ten, w dzień zwany Ostatecznym,

pokaże bogowi wartość dusz ludzi,

Czy zasługują na mękę, czy błogie szczęście.



W Ostateczny bowiem dzień,

Kiedy japońska ludność tworzy się przed Nieznanym,

Nadejdzie nasz wyrok

wraz z ostatnim wołaniem.

>>>

* luna oznacza z łaciny księżyc
** jest to określenie mitycznych stworzeń-potworów, czasami przybierających ludzką postać.

>>>


Myślę, że to już wszystko.
Następne zamówienia przyjmę od innej osoby ^^
To na tyle. Cześć i czołem, kluski z rosołem ^^