Moja
iskra się odrodziła... Ja... jeszcze nigdy nie czułam takiej
mocy... Ja ŻYJĘ! (trzask pieruna)
Wracam,
kochani, powracam z hukiem!
Jak
widać, choroba nie wzięła mnie ze sobą ku górze, no więc myślę,
że mogę dla Was kontynuować dbałość o Dziwny Świat...
Miałam
napisać tą notkę już w marcu, ale nie wydawało mi się to
odpowiednie. Zwłaszcza, że dopiero co skończyłam czytać Wyspę
skarbów i nikt mnie do tego nie gonił (jak dobrze mieć własną
książkę, nieprawdaż amp H?).
Nie
wiem, czy już nie po raz pięćdziesiąty po nią sięgam.
A
dzisiaj naszykowałam demony.
Były
anioły, są i demony, powód dość prosty, prawda?
Myślę,
że w następnym wpisie może dam coś piekielnego, albo magiczny
las, co Wy na to?
Miałam napisać coś
wczoraj, ale nie miałam siły na notkę, byłam zbyt zmęczona.
Więc może dam notkę
dzisiaj.
Jestem obłożnie chora,
strasznie mnie drapie jakieś cholerstwo w gardle i do tego jeszcze
mnie głowa boli ;(. Olałam szkołę, wiem, ale choroba podobno nie
wybiera, prawda? Zaczęło mnie coś brać od piątku i nie wiem, czy
mi się uda z tego wygrzebać.
Wczoraj nie miałam na nic
siły, więc sile wyższej dzięki, że w ogóle miałam siłę na
pisanie notki odnośnie nominacji. Jakoś się jednak udało. Teraz
boli mnie głowa, i myślę, że jak tylko napiszę tą notkę,
wyloguję się, rozłączę net i pójdę spać. Nie mam
siły...
Dzisiaj ułożyłam od
nowa cały plan zadań no i dzięki temu wiem, co już było, a czego
jeszcze nie. Dzisiaj grafika fantasy w wykonaniu artystki Laury
Diehl.
Nie było o niej
informacji (Ciociu Wikipedio, co się z Tobą stało?), ale o
ile się nie mylę, jest to Niemka – tak sądzę po nazwisku,
chociaż niemieckiego się nigdy nie uczyłam. Jej prace są
różnorodne, tak samo jak w przypadku Rosjanki Olgi Gromyko i Aurory Wings – nie skupiają się na jednym.
Ale myślę, że
różnorodność sztuki to najwspanialsza rzecz, jaką mogli ludzie
wymyślić. A Wy co o tym sądzicie?
Zdjęcie artystki, a niżej
jej prace:
Te myszki mi się bardzo
podobają:
No to teraz czas na Was.
Może w następnej notce
dam jakąś ,,odmianę”.
Ta notka jest raczej
pogodna, radosna...
No ale...
To dopiero w następnej...
Przy okazji zapraszam na
rozdział na Gwiezdnej Armii.
Wywnioskowałam z
ostatnich komentarzy od Was, że jednak warto rozwijać Dziwny Świat
(nieoficjalna nazwa bloga, jakby ktoś jeszcze nie wiedział – ja
wytłumaczę ;D). Jest mi za to niezmiernie miło i sądzę, że
nadal będę dla Was tworzyła.
A pomyśleć, że chciałam
zrezygnować już po pięciu pierwszych postach 2014!
Głupio bym postąpiła,
wiem...
Jednak dzięki motywacji i
sile twórczej nie poddałam się.
Dostałam się niedawno do
nominacji. Nominacji do LBA dokładnie. Nominacja LBA jest swego nagrodą od innego blogera, który uznaje Twój blog za ciekawy i godny większego rozgłosu (ramach uznania ,,za dobrze wykonaną robotę"). Dlatego też, LBA jest uznawane blogom o mniejszej ilości obserwatorów, aby wspomóc ich rozpowszechnienie. Po przyjęciu nagrody LBA należy:
1) podziękować za uznanie nagrody :) 2) odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała, 3) nominować kolejne 11 blogów, które Twoim zdaniem zasługują na większe statystyki :) 4) poinformować blogerów o nominacji 5) nie wolno nominować bloga, którego autor nominował Ciebie.
6. Twój przyjaciel
zamienia się w zombie podczas apokalipsy... Co robisz?
7. Jaki jest Twój
ulubiony kwiat?
8. Jaki jest Twój smak
dzieciństwa?
9. Czego nie potrafisz
zrozumieć?
10. Czy jesteś osobą
tolerancyjną?
11. Co może być
uzależnieniem każdego człowieka? (interpetacja dowolna)
A oto moje odpowiedzi:
1. Dominującym gatunkiem
jest oczywiście tradycyjny rock rodem z lat 80. Przykładem zespołu
grający takowy jest The Rolling Stones, który był ubóstwiany
przez moich rodziców. Nie ma to jak tradycja...
Więcej o moich
ulubionych kapelach pod odpowiednią zakładką ;D.
2. Nie potrafię
odpowiedzieć na to pytanie.
3. Uważam, że tak jak
każdy. Bywam melancholijna z różnych powodów; jestem pewna, że
każdy z Was je zna.
4. Pomijając słodycze i
moje kochane psy, jest to oczywiście dobra muzyka. Uważam, że to
właśnie muzyka, w której skrywa się najwięcej emocji, jest
najbardziej motywująca. Przykładem może być ,,perła”
Scorpions'ów – utwór Wind Of Change oraz White Dove (łzy same
się cisną do oczu). Jednak dzięki takiej właśnie muzyce mam
szansę uwierzyć w siebie, gdy nic mi się nie udaje.
Moją ulubioną polską
piosenką, dzięki której się motywuję do działania, utwór Chroń
to co masz gdańskiego zespołu Ptaky.
Można posłuchać, tylko
UWAGA: nie odpowiadam za fontannę łez ;D
5. Jeśli osobie
nominującej chodziło o motywację na posty, można powiedzieć, że
znikąd.
Dosłownie.
Wymyślam i piszę (czasem
dorzucam trochę tzw. lifestyle'a, ale nie przepadam za blogami
typowo lifestyle'owymi).
6. Haha, dobre pytanie.
Myślę, że w zaistniałej
sytuacji nie wyróżniałabym się jakąś tam oryginalnością
(jeden za wszystkich, a wszyscy spierdzielają).
Jeśli nie znalazłabym
antidotum, o ile by takie coś istniało. Jeśli nie udałoby mi się
to, to bym z wielkim bólem dała się pożreć ;).
7. Nie jestem typową
dziewczyną która oddałaby wszystko, aby wszystkie kwiaciarnie
świata należały do mnie.
Ale jeśli wolno mi wybrać
kilka to z pewnością byłyby to:
Róże (co ja poradzę?)
Cynie
8. Myślę, że taki, jak
u większości – smak czekolady po dziś dzień czyni ze mnie
totalne dziecko ;D.
9. Szeroko pojęte
pytanie.
Ale jestem zdolna na nie
odpowiedzieć i myślę, że z pełną szczerością.
Jest kilka takich rzeczy,
które dziwują mnie bardziej niż pozostałe.
Żyjemy w takich czasach,
że zawsze coś musi nas dziwić, stawać się solą w oku (czyli,
przetłumaczając na język potoczny, przeszkadzać nam).
Myślę, że również
wymienię tu kilka rzeczy, które dziwują mnie najbardziej i często
sama nie wiem czemu.
Oto taka minilista:
- że kraj o nazwie Polska
jest tak zacofana w stosunku do Japonii.
- że niemal wszystkie
kraje Europy chcą równać do Wlk. Brytanii i Ameryki; tutaj między
innymi chodzi o ,,zerżnięcie jakiegoś programu, nazwy lub słów z
krajów anglojęzycznych”.
Ktoś nie wie, o co
chodzi?
Ktoś z Was oglądał może
amerykańskie reality show Dom nie do poznania? Kiedyś, w
pięknych czasach, kiedy miałam okazję je oglądać nadawane było
na Polsacie. Cuda, jakie można wyczarować z rozpadających się
domostw przechodzą ludzkie oczekiwania!
Nawet jeśli na szczęście
można je oglądać chociażby na YouTubie, gorąco polecam!
Był to program, który
darzyłam wielką sympatią.
Dziś, jak wiadomo, na
antenach króluje Nasz Nowy Dom.
Obejrzałam owszem kilka
odcinków, ale to już nie to samo – tymbardziej, że w NND
wykonują tylko remont, a Amerykanie wykonują remont ekstremalny,
budują wszystko od nowa, od fundamentów i to aż trudno się
dziwić, że według reguł programu, dom w DNDP powstaje w jeden
tydzień, zaś w NND skrócono czas do pięciu dni. Co nie oznacza,
że efekty są takie same.
Moim zdaniem Kaśka Dowbor
tylko tak się wypowiada w programie, ,,że pomoże”, a tak
naprawdę, to wiadomo wszem i wobec o co chodzi...
I to się nazywa wielki
biznes polski zerżnięty z Ameryki!
- że czytamy coraz mniej
książek.
- że niektórzy nie mają
szacunku do zwierząt i znęcają się nad nimi.
- że obecnie dla
większości młodzieży w drugiej połówce liczy się uroda.
Gdyby wszyscy na świecie
byliby brzydcy, nikt by nie powiedział o Tobie za plecami, że taka
jesteś.
10. Staram się akceptować
człowieka takiego, jakim jest.
Nikt nie jest idealny, ale
też idealnym się nie staje.
11. Rozbroiło mnie to
pytanie ;D
W zasadzie, pomijając
używki, mogą to być urządzenia elektroniczne (komputery,
telefony, tablety). Ale sądzę że największym uzależnieniem
dzisiejszej ludzkości jest kasa.
I to nie w sensie
uczciwego zarabiania na życie, a wyciąganie kasy poprzez produkty
reklamowane które są pseudo-skuteczne (czyli nieskuteczne), a mimo
to kuszą ceną. Nieraz słyszy się, że to co drogie, jest dobre.
Jak się okazuje jednakże,
nie zawsze.
Dla przykładu jedna z
moich koleżanek, która lubiła takie drogie produkty, kupiła sobie
kiedyś szampon do włosów, który miał za zadanie odbudować
włosy.
Po dłuższym używaniu
przez koleżankę tego szamponu, biedaczka biła się w czoło i
żałowała, albowiem, jak mi się zwierzała, jej włosy nie dość
że stawały się suche, to jeszcze nie dały się rozczesać!
Biedaczka musiała ratować się jakimiś cuudownymi odżywkami, a
jak to nie pomogło musiała stanąć twarzą w twarz z fryzjerem.
Czyż to nie jest
klasyczny sposób nieuczciwego zarabiania kasy?
Jednak ludzi to
satysfakcjonuje, bo wtedy interes się kręci.
Postanowiłam
napisać ten post, bo ostatnio mam porządną chrapkę na seriale
fantasy. Wiecie, takie z udziałem aktorów.
(Wiem,
że nazywają się fabularnymi, spokojnie...).
Postanowiłam
przybliżyć Wam nieco pewien stary już trochę serial (no, nie jest
tak źle, rocznik '92), ponieważ w zestawie obrazkowym mam
dla Was... nieśmiertelnych. Postanowiłam ich tak
nazwać, i chyba postąpiłam dobrze.
Tytuł
serialu, którego chcę Wam przybliżyć, to Nieśmiertelny (angielski tytuł:Highlander: The Series).
Dostałam zamówienie,
więc mam czas, aby je zrealizować.
Mam nadzieję, że
pozostali też coś zamówią – jak oczywiście chcą, nie zmuszam
XD.
No więc dzisiaj aniołki
– tak się składa, że to są jedne z moich ulubionych postaci
fantasy. Trzymałam je w folderze laptopa dosyć długo... aż w
końcu mają okazję się ujawnić ;).
Oto one:
I na koniec taki arcik:
Jeśli ktoś chce jeszcze
coś u mnie zamówić to bardzo proszę ;).
Przy okazji, polecam
poczytać opowiadanie pod listą Tutaj też mnie znajdziesz.
Będzie mi niezmiernie
miło, jak ktoś wstawi tam komentarz, ponieważ nie wiem, czy opłaca
się je pisać. Aktualnie piszę kolejne części.
Była to znowu przerwa
nieplanowana, ale problemy nie wynikały tym razem z Bloggera, a z
winy samego Internetu...
Wybaczcie...
Tak więc na otarcie łez,
oznajmiam, że jestem i mam dla Was nową notkę z nową galerią.
Tym razem tematem będą
wikingowie.
Kto z Was ich nie kojarzy?
Przyznać muszę, że znam
serial Wikingowie jedynie ze słyszenia i reklam (mam kanał
History), ale jak dotąd nie odważyłam się go
obejrzeć.
Może ktoś z Was go
oglądał?
Będzie mi miło, jak się
podzielicie wiedzą na ten temat.
Ale od razu podkreślam,
że jak znajdę recenzję pełną krwi ściekającej z topora – od
razu zrezygnuję.
Tak jak zresztą
zauważyliście, nie lubię przemocy zawartej w książkach i
filmach.
Nie tak mnie wychowano,
cóż...
Ale z pewnością
słyszeliście o innym serialu (tym razem animowanym) pt. Jeźdźcy
smoków? Chodzi o kontynuację losów wikingów z filmu Jak
wytresować smoka. Szczerze powiedziawszy, miałam to szczęście
obejrzeć (chociaż kilka) odcinków (nie po kolei, ale cóż...). O
dziwo, oceniam go jak najbardziej pozytywnie.
Wiem, że czasami za
bardzo się spieszę z pozytywnymi ocenami na takie tematy, ale
przemyślałam to i... nie żałuję.
Jak chcieli, tak mają,
nic na to nie poradzę.
No więc, jak zapewne
wiecie wikingowie byli skandynawskimi kupcami (wedle domysłów,
Norwegami), trudniącymi się w dużym stopniu barbarzyństwem i
kradzieżą kosztowności innych statków. Legendy przypisują im
ogromną odwagę i spryt, oraz niesamowicie wysoko rozwinięte
zdolności wojackie.
Najchętniej posługują
się toporem o charakterystycznym kształcie ostrza i (nieco
rzadziej) mieczami i sztyletami.
Są najbardziej znani jako
smoczy pogromcy, chociaż do dziś nie wiadomo, czy aby na pewno
ziejące ogniem gady nie służyły im za sprzymierzeńców. Cenią
sobie własne towarzystwo – nie lubią osobników spod ,,innego
społeczeństwa”.
Kiedyś prowadzili
koczowniczy tryb życia, wędrując po górach, jednak z upływem
wieków, gdy potrafili już rozpoznać miejsca obfite w stosowną
ilość pożywienia, zaczęli budować drewniane osady, których
zaciekle bronili przed potencjalnymi wrogami. Najczęściej osiedlali
się na wyspach, w pobliżu lasów lub gór, wiedząc, że będą
zmuszeni jej bronić jeśli nie przed najeźdzami w ludzkiej postaci,
to chociażby przed watahami wilków, czy niedżwiedziami.
Wikingowie są ludem
silnej postury, zarówno mężczyźni, jak i kobiety.
Są odporni na niektóre
obrażenia. Uleczają rany za pomocą naparów ziołowych i modłów
do bogów.
W okresie jesienno-zimowym
polują gromadnie na większą zwierzynę. Za pomocą umiejętności
kuchennych potrafią przyrządzić nawet mięso z renifera.
W cieplejsze dni
urozmaicają dietę ziołami.
Potrafią jeżdzić konno.
Za dawnych czasów
udomowili ciężkie konie zimnokrwiste, które służą im jako konie
pociągowe i konie do wojaczki. Wedle domysłów mogły to być kuce
fiordzkie, które zamieszkiwały fiordy norweskie.
Dobra, trochę tego dużo
jak na wikingów, no ale zawsze...
Teraz prezentacja:
To już wszystko, co
naszykowałam.
A propo muzyki – możecie
posłuchać na playliście do bloga kawałka Tyr – Ramund Hin
Unge. Najbardziej oddaje klimat, a nie wstawiam nowych piosenek
(na razie) z tego względu, że w poprzedniej notce i tak było tego
sporo.
Mam nadzieję, że się
podobało.
W następnej notce będzie
coś innego... jeszcze nie wiem co.