Po poetyckiej mej naturze przyszła pora na piękne i smukłe nimfy...
Są to postacie wywodzące się z mitologii greckiej – poniżej sposób, w jaki opisał je Jan Parandowski w swojej Mitologii:
Nimfa (po grecku: dziewczyna) była to istota pośrednia między bogiem a człowiekiem.
Nimfy żyły bardzo długo i nie starzały się nigdy, ale przecież w końcu umierały.
Przebywając w pobliżu człowieka i dzieląc z nim śmiertelność, lepiej niż Olimpijczycy rozumiały jego troski i potrzeby. Na opuszczonych grobach sadziły kwiaty, a w uciążliwej drodze prowadziły wędrowców do źródeł krzepiących. Trzodom dawały paszę, a pasterzy uczyły śpiewu i grania. Szmer potoków, szum lasu, brzęczenie owadów, wszystkie głosy wiosny i lata były jakby ich śpiewem. Drobnymi, różanymi stopami przebiegały leśne polany. Były uosobieniem wszystkiego, co miłe, wdzięczne, wrażliwe, delikatne w przyrodzie.
Poświęcano im piękne źródła, albowiem woda była ich właściwym żywiołem.
W skalistej Grecji woda jest zawsze bezcenną rzadkością. Najlichsze źródło może się wydać czymś boskim, godnym, godnym najtklliwszej opieki. Kto po kilku godzinach drogi wśród spiekoty odnajdywał pod kamieniem bijący w górę stożek wody, przyklękał, pił, a następnie, przygiąwszy gałąź drzewa, które rosło nad źródłem, zawieszał na niej swój kubek jako znak wdzięczności dla uroczych boginek, przyjaciółek ludzi. One czuwały nad czystością i dostatkiem wody i za ich sprawą brzegi rzek i strumieni maiły się świeżą trawą i kwiatami.
Pewne źródła były lecznicze, stąd nimfy uważano za boginie zdrowia. Mogły również dawać jasnowidzenie i same przepowiadały przyszłość. A gdy zbrodniarz umył w źródle ręce skrwawione, nimfa tam mieszkająca porzucała swe schronienie i wędrowała gdzieś dalej. Były to bowiem istoty czyste, kochające życie, nienawidzące zła i mówiono o nich, że pierwotnych dzikusów oduczyły ludożerstwa. Mieszkały albo w samych źródłach, albo w grotach. Pod dachem z szarego listowia oliwki biegło wejście do pieczary, zwrócone na północ, którędy szli ludzie i przylatywały pszczoły, mające we wnętrzu swoje ule. Drugie wnijście, owiane południowym wiatrem, przeznaczone było dla bogów i wiodło wprost do komnat, gdzie stały kamienne warsztaty tkackie, na których nimfy wyrabiały prześliczne tkaniny barwione purpurą morza. Po dniu pracowitym zwoływała je Artemida na nocne tańce.
Nimfy
wodne nazywały się najady. Oprócz nich była jeszcze mnogość
niezmierna innych nimf: oready mieszkały w górach, lejmoniady –
na łąkach wilgotnych, driady – wśród lasów, hamadriady – w
samych drzewach.
Nawet nie potrzebna Wikipedia…
Nawet nie potrzebna Wikipedia…
OK,
teraz może obrazki z tymi ślicznymi pannami; liczę, że się
spodobają:
I
na przyjemne zakończenie; mieszkania
hamadriad
i driad:
To
już wszystko, co do nimf.
Czekam
na Wasze opinie, pozdrawiając Was ciepło ;*
Zapewniam,
że się nie zawiedziecie!
Cudne ^^
OdpowiedzUsuńTylko mam jedną prośbę - w najbliższym czasie, zrób post o smokach ;D
Pozdrawiam,
Izuuś
P.S. W regulaminie jest dozwolone podawanie swoich blogow, wiec zapraszam :)
izuunka.blogspot.com
Nie ma problemu, dam Ci znać na Twoim blogu ;).
UsuńPiękne są te niektóre nimfy, a akurat ta ostatnia to jest narysowana przez moją znajomą, znam ten rysunek :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny u mnie i pozdrawiam :)
Ciekawe, haha. Bardzo mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://jules17life.blogspot.com/