Zhuwei
hao*, Kochani!
*
cześć! po chińsku. Zwrot ten kierowany jest do większej
liczby osób. Natomiast powitanie do jednej osoby brzmi ni hao!
Przez
ten tydzień nie było żadnego posta. Jeszcze trochę, aby stuknęły dwa tygodnie...
Spowodowane było to ogólnym zawirowaniem w moim życiu, chociaż nie mówię, że postanowiłam sobie blogować co dwa-trzy dni. Wiem, że jak człowiek jest skupiony na tysiącach rzeczach naraz (pomijając bloga), dosłownie nie wie, za co się brać, i co do czego dopasować. Tak więc posty zrobiły się odrobinę nieregularne.
Spowodowane było to ogólnym zawirowaniem w moim życiu, chociaż nie mówię, że postanowiłam sobie blogować co dwa-trzy dni. Wiem, że jak człowiek jest skupiony na tysiącach rzeczach naraz (pomijając bloga), dosłownie nie wie, za co się brać, i co do czego dopasować. Tak więc posty zrobiły się odrobinę nieregularne.
Ja
przez pewien czas, dosłownie nie wiedziałam w co wsadzić ręce,
tak dużo było wrażeń przez tą długą majówkę. Trochę miasta
zwiedziłam, ale ja liczę na więcej :)
Pewnie jesteście ciekawi wrażeń?
Miasto wydawało mi się z początku metropolią, chyba przez to, że sąsiaduje z ogromną Łodzią. Wygląda na to, że kontynuuję wrażenia mieszkania w kamienicy, a trzeba wiedzieć, że to już drugie mieszkanie w kamienicy w moim życiu. Moja babcia, u której się zatrzymałam, mieszka w blokach, więc jakaś różnica być musi. Teraz wiem, że wolę kamieniczkę od bloków.
Widok z Konstantynowa Ł. Kościół w głębi będzie mi wskazywał drogę do domu :)
Jakiś czas temu byłam w konstantynowskiej bibliotece i, naprawdę powiem Wam, iż byłam zachwycona. Trafiłam tam na dwa moje ulubione działy tuż obok siebie – fantastyka-s-fi i historia. Po prostu bajka!
Widok z Konstantynowa Ł. Kościół w głębi będzie mi wskazywał drogę do domu :)
Jakiś czas temu byłam w konstantynowskiej bibliotece i, naprawdę powiem Wam, iż byłam zachwycona. Trafiłam tam na dwa moje ulubione działy tuż obok siebie – fantastyka-s-fi i historia. Po prostu bajka!
Najwięcej
książek historycznych było o Łodzi, lecz o Europie i takich
typowo turystycznych też było niemało. Nawet było co nieco o Azji
i Skandynawii.
Wiedziałam,
że prędzej czy później wrócę na ten dział. Ja wybrałam sobie
trzy książki, a mianowicie:
Z
DZIAŁU FANTASTYKI:
Marek
Oramus - ,,Trzeci najazd Marsjan”
Wydawnictwo: Media Rodzina
2010
Z
DZIAŁU KSIĄŻEK HISTORYCZNYCH:
Franciszek
Bernaś - ,, Śmierć w Tokio”
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych
Warszawa 1989
Tadeusz
Cieślak - ,,Historia Finlandii”
Wydawnictwo: Zakład Narodowy im. Ossolińskich
1983
Nie
ukrywam, że bardzo chciałabym przeczytać też mitologię
skandynawską, toteż ,,Historia Finlandii” od razu wpadła mi w
oko. Co więcej, czytałam też ,,Historię Rosji” Ludwika Bazylowa
jeszcze podczas pobytu w Głownie. Obie te książki są spod tego
samego wydawnictwa.
Miałam
też nadzieję, znaleźć coś o historii Chin (ostatnio obejrzałam
,,Zbroję Boga” z Jackie'em Chanem – to dlatego, ale też chrapkę
na taką książkę mam od obejrzenia ,,Małego wielkiego wojownika”
- właściwie, to mam na to chrapkę od zawsze, tylko przez ten film
z mistrzem ta ochota mi się wzmocniła ^,^)
Która
z tych książek jest najgrubsza?
,,Trzeci
najazd Marsjan” - liczy 392 strony. Co prawda, nie miałam pojęcia,
że mierzę się z serią, ale trudno. Poprzednie części może uda
mi się nadrobić.
Najcieńsza
jest ,,Śmierć w Tokio” - opowiada, sądząc po wstępie, o
burzliwej historii Japonii w okresie wojen światowych z Hitlerem i
jemu podobnymi dziadami.
Największym
zaskoczeniem było dla mnie, że natrafiły mi się na tak zwany
,,pierwszy ogień” książki, napisane przez Polaków.
Już
nie mogę się doczekać lektury jednej z nich!
Po
przeczytaniu ewentualnie sformuuję Wam, czy warto na nie polować,
czy nie.
Pobyt
w Konstantynowie przysporzył mi też nowego idola muzycznego, którym
się zafascynowałam dzięki Jackie'emu Chanowi, a konkretnie
piosence, którą panowie razem wykonują.
Idolem
tym został Emil Chau.
Jego
prawdziwe nazwisko to Wakin Chau. Jest z pochodzenia Tajwańczykiem.
Z
ciekawości przejrzałam jego dyskografię (śpiewa w języku
mandaryńskim, czyli chińskim tradycyjnym można rzec) i muszę
przyznać, iż byłam mile zaskoczona jego świetnym angażem i
emocjonalnością jego utworów. Kocham takie emocjonalne kawałki...
Nie
mogłam się oprzeć tej gitarze...
Jedna
z jego piosenek (solo), które skradły moje serce i sprawiły, że
wyemigrowałam muzycznie na długi czas do Chińskiej Republiki
Ludowej...
EMIL
CHAU – HUA XIN
Jak
się okazuje, warto być ciekawym świata, ale nie tylko muzycznego
:)
Obecnie
mam na telefonie 19 utworów Jackie'ego i 6 kawałków Emila. Polecam
gorąco ich muzykę! Muszę przyznać, że od słuchania Jackie'ego i
Emila szybko przyzwyczaiłam się do języka chińskiego. Uważam go
za bardzo melodyjny język, a fakt, że jest naszpikowany emocjami,
jak większość azjatyckich języków, nikogo nie powinno dziwić.
Niewykluczone, że wkrótce podzielę się z Wami resztą ich utworów, które wstąpiły na mój telefon i wzbogaciły moje gusta muzyczne :)
Powiem Wam szczerze, iż jaki utwór Jackie'ego czy Emila nie znalazłam, był zatytułowany po angielsku, jednak ja – tradycjonalistka, jeśli chodzi o języki – na biegu zaczęłam szukać chińskich tytułów tych utworów. I znalazłam :)
Niewykluczone, że wkrótce podzielę się z Wami resztą ich utworów, które wstąpiły na mój telefon i wzbogaciły moje gusta muzyczne :)
Powiem Wam szczerze, iż jaki utwór Jackie'ego czy Emila nie znalazłam, był zatytułowany po angielsku, jednak ja – tradycjonalistka, jeśli chodzi o języki – na biegu zaczęłam szukać chińskich tytułów tych utworów. I znalazłam :)
Jestem
taka, że jak się czymś zafascynuję, to się wkręcę całkiem
nieźle :)
Poniżej,
link do piosenki, dzięki której zafascynowałam się Emilkiem... :)
Piosenkę
tą wypatrzyłam całkiem przypadkowo na godzinie wyrównawczej w
szkole. Zakochałam się w niej i wiedziałam, że muszę ją mieć!
Po długich poszukiwaniach znalazłam ją
na mojej ulubionej stronie do pobierania muzyki – mp3freex.com.
Została wykorzystana do
soundtracku ,,Chińskiego Zodiaku” - trzeciej części serii
,,Zbroja Boga” - dlatego też w klipie macie przyjemność widzieć
sceny z filmu.
Ci, którzy czytają Dziwny Świat od dawna, to wiedzą, że jestem bardzo kochliwa jeśli chodzi o muzykę ^,^
Wiem, że z ogłaszaniem nowości (szczególnie muzycznych) na blogu zwyczajnie nie nadążam, bo jestem taka jakby ,,poszukiwaczka przygód {muzycznych}" - nie ma dnia, w którym bym nie miała słuchawek na uszach, ani nie szukałabym w Internecie nowych artystów muzycznych, albo przynajmniej grzebała w ich dyskografii...
Taka już jestem...
Wiem, że z ogłaszaniem nowości (szczególnie muzycznych) na blogu zwyczajnie nie nadążam, bo jestem taka jakby ,,poszukiwaczka przygód {muzycznych}" - nie ma dnia, w którym bym nie miała słuchawek na uszach, ani nie szukałabym w Internecie nowych artystów muzycznych, albo przynajmniej grzebała w ich dyskografii...
Taka już jestem...
Na razie mam za sobą część pierwszą ZB, która była
nakręcona w 1987. A propos Chau: podoba mi się imię Emil :)
Muszę
przyznać, że tegoroczna naciągana majówka była dla mnie
megaekscytująca. Można powiedzieć, iż jestem zadowolona.
Mam
nadzieję, że tegoroczne wakacje w nowym miejscu będą tak samo
pełne wrażeń, jak ta majówka – zrozumiałam bowiem, że w małym
mieście, jest mało atrakcji, chociaż nie wykluczę na czas wakacji
jakiś pobyt w ,,moim domu”. W końcu rodzinę też trza odwiedzić
:)
Muszę
przyznać, że zaklimatyzowałam się już po 3 maja (wyjechałam do
Konstantynowa w piątek 29 kwietnia). Na razie znam mało
uliczek, ale podczas dwóch upragnionych miesięcy myślę, że
poznam miasto w całości. Dyrekcja szkoły wie, że miałam ten
wyjazd w planach, więc myślę, że przyjmą pod uwagę moją
zaistniałą sytuację.
Tymczasem
zamierzam nadrobić czytanie Waszych postów, i mam nadzieję, że mi
się to uda. Tak jak podkreślałam w poprzednim poście, zamierzam
nadgonić serię postów Artist's World.
Mam
nadzieję że posty, jakie do niej przydzielę, spodobają Wam się.
Tymczasem
ja czekam z niecierpliwością na możliwość obejrzenia najnowszej
,,Księgę Dżungli”, która weszła do kin 15 kwietnia. Niespodzianką jest fakt, iż była mocno wzorowana na Disneyowskiej produkcji z 1967. Ciekawa jestem, czy długo trzeba będzie czekać na możliwość
pobierania filmu z dubbingiem. Dlatego też spotkaliście się z
cudownym kadrem z Mowglim i Matką Wilczycą Rakshą. A przynajmniej
domyślam się, że to jest Raksha :)
Ja osobiście z
Wilczego Plemienia ubóstwiam Akelę i to z Disneyowskiej animacji z '67, jak i jego książkowy pierwowzór.
Akela
z najnowszej Księgi. Piękny, nie uważacie?
Książkę czytałam i najbardziej wzruszył mnie moment jego śmierci na kolanach Mowgliego – niczym wierny pies na kolanach swego pana...
Gorąco
polecam książkę, tak samo jak disneyowską ekranizację z 1967. Wiem
oczywiście, że powstało ich więcej, a z fabularnych ekranizacji
najbardziej wpadła mi w pamięć ta, nakręcona w '94. Tutaj
Mowgliego gra Jason Scott Lee.
Ładny
chłopaczyna, nie uważacie?
Post
ten jest dość długawy, lecz zawarłam w nim wszystkie moje
wrażenia i przemyślenia z mojej długiej majówki!
Mam
nadzieję, że moje naturalne rozpisywanie się (zawsze to robię,
gdy myśli i niedawne przeżycia rozsadzają mi głowę) Wam nie
przeszkadzało.
Moje
samopoczucie można określić mniej więcej tak:
Istny tajfun nowości... Już mnie zmiotło z powierzchni Ziemi...
Dzisiaj wróciłam do Głowna i na poniedziałek wznawiam życie szkolne ^.^
Ściskam Was tak mocno, jak potrafię, Kochani, i do następnego posta!
Ściskam Was tak mocno, jak potrafię, Kochani, i do następnego posta!
Jeej, nauczyłaś mnie nowego zwrotu po chińsku, dziękuję! Jeszcze tony możesz podawać XD Tak, uczę się chińskiego ^^
OdpowiedzUsuńWitaj zodiakalna bliźniaczko- też jestem z roku szczura :)
I ach, ile dobrej muzyki, filmów i książek, muszę tu wpadać częściej :)
Fajnie śpiewa ten Tajwańczyk i cieszę się, że po mandaryńsku- można się osłuchiwać.
Mitologię skandynawską polecam, czytałam. Fajna jest książka "Heroje północy" Jerzego Rossa- nie dość, że cała historia skandynawskich bogów opisana- od powstania świata do Ragnaroku, to jeszcze oprócz tego druga część z innymi opowieściami i legendami północy. Ogółem to bardzo przyjemnie się czyta, takim lekkim językiem napisana- polecam.
Jason Scott Lee- awww xD
Mówisz o chińskim tradycyjnym (mandaryńskim) czy kantońskim? Trzeba wiedzieć, że język chiński trzeba raczej traktować jako grupę języków ^,^ Jednak Emil Chau śpiewa tą piosenkę zdecydowanie po mandaryńsku. Na pewno wstawię do następnych postów kolejne jego piosenki, zresztą nie tylko :)
OdpowiedzUsuńNo tak, ale mówiąc "chiński" miałam na myśli mandaryński- taki skrót myślowy :D
UsuńSuper :)
Wow, ileż różnych wątków! A skąd zainteresowanie językiem chińskim?
OdpowiedzUsuńDobrze, ze zapisujesz swoje przemyślenia i ulotne wrażenia, to bardzo ciekawe :-)
Pozdrawiam:-)
Cóż, mogę śmiało winić za to Jackie'ego ^.^ Ale też ze względu na to, że fascynuje mnie kultura chińska.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam ciepło :)