Witam,
Kochani!
Minął
już równy tydzień z hakiem, właściwie prawie dwa tygodnie, odkąd
napisałam ostatniego posta.
W
zasadzie nie wiedziałam, że przerwa między postami tak mi się
przedłuży, więc po prostu odruchowo nie pisałam, bo nie mogłam.
Nie to, żeby lenistwo, czy brak czasu, ale zdaje mi się że
bardziej jest temu winny mój modem, który nagle zwolnił i nie
miałam po prostu przez to pola manewru.
Już
zdołałam przez ten stosunkowo krótki czas, jaki jestem w
Konstantynowie, odwiedzić po raz drugi bibliotekę i coś niecoś
ruszyć w zakresie twórczości własnej.
wróżka,
uratowana przed utratą głowy ultramocnym klejem, została muzą
mojej kreatywności ;)
U
mnie panował upał, a teraz jest praktycznie względnie, ma się
czym oddychać. Ale w dniach 20-24 czerwca było, jednym słowem:
piekło na ziemi.
Było
to tak nieznośne, że nie mogłam nawet skupić się na słuchaniu
naprawdę lekkiej muzyki.
Ale
do jednego wniosku przez to doszłam; upał upośledza zmysł
wyczucia piękna muzycznego…
Zdjęcie
cyknięte w głowieńskim lesie. Te kwiatuszki mnie urzekły… ;)
Mimo,
iż mam chwilowo co czytać (wypożyczyłam dwie książki z
biblioteki konstantynowskiej) niosę się z myślą, czy nie
odświeżyć sobie Zamieci.
A
oto ksiunszki, które wybrałam niedawno:
Autor:
Pola Pane
Tytuł:
Arisjański fiolet. Cisza (tom 1.)
Wydawnictwo:
Warszawska Firma Wydawnicza
Objętość
lektury, liczba stron: 398
Obecny
stan: przeczytana :)
Długość czytania: 2 dni
Streszczenie
fabuły (tekst mojego autorstwa)
Powieść
opowiada o losach osiemnastoletniej Emily Walker, która w wyniku
wielkiej katastrofy biologicznej mieszka od dziesięciu lat wraz ze
swoją mamą w schronie. Mimo braku rozsądnego oświetlenia,
bieżącej wody i wystarczających zapasów żywności starają się
normalnie żyć. Przez to Emily jest zmuszona do izolacji od innych
ludzi – z nich zna tylko mamę, losy jej ojca nie są bowiem znane.
Pewnego
dnia jednak strudzonym kobietom udaje się wyjść na zewnątrz i są
zmuszone poznawać świat na nowo – zwłaszcza Emily.
Pewnego
dnia zostają jednak odnalezione przez grupę ludzi, z czego
większość wyglądają inaczej niż Ziemianie – różni ich kolor
skóry, która jest pomarańczowej barwy. Charakteryzują się też
migdałowymi, fioletowymi oczami.
Emily
poznaje w ten sposób Arisjan – przybyszy z planety Aris, którzy
starają się wraz z Ziemianami odtworzyć faunę i florę ginącej
Ziemi.
Kiedy
Emily po raz pierwszy w swoim życiu idzie do szkoły, czuje się
zagubiona. Nowe otoczenie, nowe przedmioty, nowe zasady, ale przede
wszystkim inni ludzie – wszystko to ją mocno onieśmiela, mimo
wszystko ma wsparcie w swojej rodzicielce.
Z
początku ma problem z kontaktowaniem się z arisjańską częścią
społeczności szkolnej – uważają oni Ziemian za ludzi dziwnych,
,,skomplikowanych”, a ich potrzeby rozwijania pasji, takich jak
czytanie książek, czy słuchanie muzyki, uważają za zbędne.
Koncentrują się jedynie na nauce, z czego uważają, że wszystko
wiedzą najlepiej.
Emily
szybko jednak zaprzyjaźnia się z rówieśnikami, zarówno
ziemskimi, jak i arisjańskimi, chociaż nie każdy z nich jest dla
niej życzliwy. Najbardziej zaprzyjaźnia się z Arisjanami – Kori
i Korinem, którzy są rodzeństwem bliźniaczym.
Kori
jest życzliwa i otwarta, natomiast jej brat, Korin jest skryty w
sobie, czasem sprawia wrażenie aroganckiego. Nie rozumie pojęcia
uczuć w rozumowaniu Ziemian, toteż gdy Emily się w nim zakochuje –
z początku nie bierze tego na poważnie.
Z
początku można by sądzić, że jest apokaliptyczna, ale tylko na
początku. Potem mamy do czynienia ze światem w stylu Obcego w Obcym
Kraju, czy też Zamiecią (ze względu na technologię), ale i
również... 50 twarzy Greya. Moim zdaniem było w niej odrobinę za
dużo seksu, i to seksu Ziemianki z Arisjaninem. Oprócz innej formy
relacji między zakochaną bohaterką a ,,niedostępnym”
humanoidalnym kosmitą nie dostrzegłam nic głębszego, bowiem
Arisjanie nie umieją się zakochiwać tak, jak mieszkańcy Ziemi. Z
początku miałam niemiłe wrażenie, że Korin wykorzystuje Emily
seksualnie, lecz przecież dawał jej zaspokojenie, ale... nic poza
tym. Z opowiadań Korina o ludności Arisa, Arisjanie dobierają się
w pary genetycznie, lecz niewiele z tej kwestii zrozumiałam. Jak dla
mnie, to był opis zawierania związków kazirodczych. Ale być może
Ziemianie są aż tak skomplikowani, jak mówił o naszej cywilizacji
Korin :)
Ogółem,
książkę polecam jak najbardziej, jeśli lubicie klimat
apokaliptyczny, zmieszany z obcymi cywilizacjami i relacjami Ziemian
z Obcymi. Z tą różnicą, że Obcy, jakich my znamy są nam bardziej ludzcy niż zwykle...
Autor:
W. I. Głunin, A.M. Grigoriew, K.W. Kukuszkin, W. N. Niforow
Tytuł:
Najnowsza Historia Chin (1917-1976)
Wydawnictwo:
Książka i Wiedza
Objętość
lektury, liczba stron: 824
Obecny
stan: czytana od 27 czerwca.
Do
tej książki dość często odwoływał się Franciszek Barnaś w
swojej Śmierci w Tokio.
Trochę
mnie przeraża jej grubość, ale może dobrnę do 400 stron. A mam
na nią tylko miesiąc...
Mimo
iż są to pokaźne tomiszcze, stawiam sobie za cel, aby się z nimi
zmierzyć. Następnym razem może upatrzę sobie jakąś serię
fantasy, a wydaje mi się, że mam już jedną na oku :)
Obecnie
zdałam sobie sprawę, że strasznie Was zaniedbałam. Strasznie mi
wstydno z tego powodu. Prawda jest taka, że przez ten upał
(rano) i duchotę (po południu) nie da się po prostu myśleć o
blogowaniu.
A
żeby tak nie wiało pesymizmem, zaświadczam, że całkiem niedługo
zamierzam wstawić jakiś Tag w ramach wakacji. Może nie będzie
taki czysto wakacyjny, jeśli chodzi o tematykę, ale postaram się
zwalczyć niechęć, za którą winię pogodę ~.^
Oczywiście,
nie zamierzam też rezygnować ze słuchania muzyki i ,,częstowania”
Wami ją.
Póki
co, preferuję jakąś lekką muzykę. Na przykład Kid Rocka.
Piosenka
idealnie wpasująca się w klimaty lata. Lekko, rytmicznie i po
amerykańsku ;)
A
jeśli chodzi o galerię, naszykowałam Wam trzecią część błaznów
– na poprawę humoru ;)
No
i jak w tytule... jakimś cudem naszła mi ochota na poetowanie ;)
Wiersz
powstał spontanicznie.
Wiem,
że dawno nie było żadnego wiersza, ale kwestia tego zależała od
mojej weny, która mocno poupadła na duchu ostatnimi czasy.
No
ale, koniec płaczu ;_;
Najważniejsze,
że jest ~.^
UŚMIECH
BŁAZNA
Słowa
które
do mnie mówisz
są
mi zagadką.
Gesty
twoich rąk jednak
są
mi znajome.
Twój
język jest słowami, których wymówić się nie da.
Jest
tajemniczy,
Jak
Ty.
Słysząc
Twój głos,
mam
wrażenie, jakbym stąd odpływał
do
innego świata.
A
wtedy Ty manipulujesz mną w najlepsze,
prezentując
uśmiech błazna.
Jak
widzicie, jest o dziwo tematyczny. Opowiada on o manipulacji ludźmi,
która w dzisiejszych czasach jest rozszerzona możliwościami o
zasoby Internetu.
Jednak
w wierszu chodzi przede wszystkim o manipulację słowną, a jej
ofiarą jest mężczyzna.
Słowo
,,manipulacja” mimo wszystko kojarzy się z pokrzywdzoną kobietą,
chociaż w dzisiejszych czasach sytuacja może być zupełnie
odwrotna.
Obecnie
czerpię przyjemność ze zwiedzania miasta i jest jak najbardziej na
plus.
Niezmiernie
się cieszę, że wena mi wróciła, chociaż na tą chwilę.
Tajwańska
muzyka dodaje mi wigoru na melancholię :)
Również
gadżety Star Wars dają mi Moc ;)
No
to się rozpisałam co niemiara, ale chyba jesteście do tego
przywykli? ~.^
Jeśli
mam być szczera, nie wiem, kiedy będzie kolejny post, ale mam
nadzieję, że uda mi się dotrzymać słowa, aby wstawiać tutaj
chociaż po trzy posty.
Trzymajcie
się Kochani, i pijcie duuużo wody, czy to upał, czy nie upał ^__^
Buziaki
^3^
Suyin z dumą prezentuje
się na regale, pilnując moich książek ~.^ Mała Xifeng natomiast,
sprawia wrażenie zaciekawionej... czuje zapach ,,Ikony” ;D
Całkiem ciekawy wiersz :D Swoją drogą klauni zawsze byli dla mnie w pewien sposób straszni, mają coś w sobie co sprawia, że jednocześnie mnie bawią i przerażają.
OdpowiedzUsuńU nas też są takie upały, więc nie martw się- internet wybacza twój brak ochoty do pisania. Przecież w takim gorącu nie da się myśleć!
Pozdrawiam :D
PS Kwiatuszki rzeczywiście ładne :P
Wow! Muszę przyznać,że ksiazki fantasy i science fiction uwielbiam, ale tego typu nigdy nie czytalam. Bardzo mnie zaciekawilas! Widze ze masz zaczytane te wakacje. Zazdroszczę. Wiersz świetny.
OdpowiedzUsuńJakoś wiersze białe słabo na mnie działają, chociaż sama kilka napisałam - taki paradoks.
OdpowiedzUsuńFabuła książki skojarzyła mi się z kolejną wymuszoną książką na nastolatków, zgodną z modą na tego typu sci-fi. Może trochę o niej jeszcze poczytam, ale wątpię abym po nią sięgnęła.
Ja też chcę taki piórnik!!!
Pozdro.
https://dziennikidestiny.blogspot.com/
Ale mnie zaciekawiłaś "Arisjańskim fioletem"! Chyba sięgnę po tę książkę, jak ją gdzieś znajdę.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój wiersz. Bardzo pasuje do posta, ale też do życia, bo tyle jest wszędzie manipulacji...