wtorek, 7 kwietnia 2015

Bajki, Baśnie

Witam, kochani!

Jak Wam mija czas (poświąteczny)?
Jeśli chodzi o mnie, to szalenie szybko.
Aż trudno zgarnąć to wszystko do przysłowiowej ,,kupy”, bo, jak widać, czas ucieka tak rychło... 
Smutno mi, że święta tak prędko się skończyły, ale cóż... czas wrócić do rzeczywistości. Ja do niej wrócę w czwartek.

Dzisiaj na poświąteczną notkę trochę bajeczek i baśni – tak można określić dzisiejsze arty fantasy.
Są fantastyczne, piękne i naprawdę magiczne.
Zresztą... sami oceńcie:









I... art końcowy:


Zgadza się, to jest Alicja ;D.
Zestawienie muzyczne:


Numerek zespołu Shinedown. Wszystko o nim przeczytacie u Cioci Wikipedii.
Jeśli nie oglądaliście Alicji w Krainie Czarów w reżyserii Tima Burtona, a lubicie tego faceta – koniecznie obejrzyjcie (nawet jeśli nie oglądaliście żadnego jego filmu, to czym prędzej sięgnijcie po jakąś jego pozycję – gorąco polecam ;*)




Utwór mojego ulubionego i jedynego kanadyjskiego zespołu w moim składzie muzycznym – Thousand Foot Krunch wciąż jest uznawany za świeżo poznany, chociaż nie wykluczam, że inne jego utwory też mi się spodobają.
Reszta to w większości zespoły amerykańskie, ale słucham też angielskich (jak Genesis), niemieckich, fińskich (Kilpi) a także rosyjskich i czeskich (XIII Stoleti).

To już wszystko, co mogłam dla Was przygotować.
Jak myślicie, może w następnej dam dla Was... gryfy? 
A może magiczne konie?
Jeśli wybierzecie któreś z tych dwóch, będzie to w każdym bądź razie po części drugiej każdej z tych tematyk.

Oprócz tego polecę blogi:
  



Polecam komentować na nich więcej niż jedną notkę, bo warto ;D

Ufam, że jajeczka i zajączki smakowały ;D
W tegoroczne święta u moich babć królował Pan Zając, że go tak nazwę – chcę go potraktować z szacunkiem, dlatego piszę dużą literą.
No i oczywiście wszystko wszystkim smakowało, jakżeby inaczej ;D

Pozdrawiam Was wszystkich kochani, dziękuję, że ze mną jesteście! ;* ;* ;*


sobota, 4 kwietnia 2015

This Is Easter Time...

Witam po przerwie!

To będzie dość szybka notka, bo potem mogę już nie znaleźć czasu...
Jak widać po tytule notki, wielkanocna tematyka już wzięła u mnie górę – chciałam napisać tą notkę już wcześniej, ale nie było czasu.
W wolnym czasie postanowiłam zorganizować coś tematycznego – mianowicie grafiki w stylu wielkanocnym.












  A jutro czeka mnie wizyta wielkanocna u babci – a mianowicie śniadanie wielkanocne. Nie wiem, jak tam plany wielkanocne układają się u Was, ale jeśli ktoś nie jadł jeszcze śniadanka wielkanocnego to życzę smacznego ;).
Poprzednią notką chciałam obudzić w Was ducha Wielkanocy i chyba mi się udało. Ja szykuję się już na jutro, muszę coś wymyślić, w co by się ubrać, bo chyba raczej nie pójdę w dresach ;D

Powtórzę się w takim razie z życzeniami:

Życzę Wam zdrowych, ciepłych, rodzinnych i smacznych Świąt ;*
Bądźcie dobrej myśli nie tylko od święta... 

Do następnej, moi kochani!
 


poniedziałek, 30 marca 2015

Błazny + Prima Aprillis & radość ze Świąt

Witam!

Odkąd w mojej szkole ogłoszono przerwę świąteczną, czyli od minionej soboty, powstaje bardzo dużo notek. Wiem, że dwie, które powstały podczas tej nieco szalonej linii czasu, są ,,zdumione” że wyrobiłam je tak szybko.
W zasadzie jesteśmy prawie na skraju marca i to mnie cieszy, bo kwiecień zawsze jest cieplejszy od marca. Coraz bliżej prawdziwej wiosny!
A ja już dostałam zaproszenie na święta – od babci.
Będzie dużo ciast, faszerowanych jajek, może nadziewana wędlinka... Babcia wie, co dobre na święta ;D
Zauważyłam, że ludzie coraz mniej przepadają za takimi jakby ,,niefortunnymi świętami”, takimi jak śmigus-dyngus czy Walentynki.
A tymczasem zbliża się kolejne takie ,,niefortunne święto” a mianowicie Prima Aprillis. Nazywa się różnie, zależnie od kraju, w którym jest obchodzony.
W Polsce nazywa się prima aprillis, w Rosji obwieszczany jest Dniem Śmiechu, na Litwie Dniem Kłamcy, zaś Szkoci znają ten zwyczaj jako ,,Polowanie na głupca”.
Nie spotkałam się jak dotąd z żadnym innym, tak bardzo ,,upadłym na tradycji” świętem obok śmingusa.
Nie jestem pewna jak jesteście nastawieni do tego święta/obrzędu/zwyczaju, bo jeśli chodzi o mnie – nie obchodzę go, a jedynie toleruję, tak samo jak Walentynki. Myślę, że to święto straciło swojego rodzaju wartość. Dawniej wszystko było w tym święcie jak najbardziej ,,normalne” - nie robiło się głupich kawałów, nie obrażało się innych, jeden dla drugiego był zawsze życzliwy nawet w dzień wzajemnego (żartobliwego) oszukiwania się.
Nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły 1 kwietnia – była to katorga niesamowita, tymbardziej, iż nigdy nie było wiadomo czy jakiś świr z ławki za tobą nie rzuci w ciebie czymś, co może okazać się praktycznie wszystkim.
Podstawówka i gimnazjum zawsze (przynajmniej w mojej dawnej szkole) obchodziło to święto niepoważnie, ale tak niepoważnie, że aż zbyt dziecinnie i tak durnie, że żal gardziel ściska xP.
Tak więc, nie sądzę że dzisiaj to święto ma dobrą reputację.
Jak jest Waszym zdaniem?
W ramach tego naszykowałam dla Was... błaznów.
Tak sobie błądziłam po necie anno domini 9 marca i coś tam wyszukałam.











Bardzo proszę o komentarze pod starszymi postami i serdecznie dziękuję za obserwacje tym, którzy zaobserwowali ;* ;*
 
Pioseneczka na dzisiaj...




 Teledysk jest megakomiczny i tak ma być, jak cały nastrój tej notki.
Nutka jest potomstwem albumu Genesis ,,We can't Dance” z 1991 roku.


Scenka z teledysku została zapożyczona dla okładki późniejszej płyty Genesis pt. ,,The Way We Walk Volume 2” z '93.


  Och, Philusiu, z Tobą to były jaja niezłe... z Genesis czy bez ;*


Zapraszam do opinii na temat notki dzisiejszej i wcześniejszych. Rozumiem, że mogliście nie mieć czasu przygotowaniami do Świąt.

Do zobaczenia w następnym wpisie!

;* ;* ;*

Smacznych jajeczek ^^

sobota, 28 marca 2015

Smoki część trzecia

Oto i ja!

Staram się jakoś wytrzymywać presję i na razie mi się to udaje.
Na szczęście dzisiejszy dzień szkolny – a raczej popołudnie szkolne, bo to szkoła wieczorowa – był (było) w miarę, tym bardziej, że na końcu mieliśmy dwie historie, a z ostatnią godzinę mieliśmy skróconą o blisko trzydzieści minut. I tak już blisko cztery godziny byliśmy na komputerówce, bo pani profesor potrzebowała tablicy do wyświetlenia slajdów ze swojego laptopa.
Potem była historia, ale za wiele się nie działo, bo od rana była nas w klasie czwórka (standardowo jest dziesiątka), ale z racji tej, że to jest szkoła dla dorosłych, większość miała obecności w swoich zakładach pracy, więc ich w szkole nie było. Potem była nas tylko dwójka przez ostatnie dwie godziny. Mieliśmy mieć lekcje do 16.25, ale skrócili nam do 14.25. I tak wszyscy bez mała byli przemęczeni. No ale, jak się musi wstać o 6., aby w miarę zdążyć na ósmą... Zapewne wiecie, jak to jest.
Szczerze powiedziawszy, prawdopodobniej spędzę te święta raczej rodzinnie, ale za wiele wyjazdów nie będzie, bo całą bliską rodzinę mam na miejscu ;).
A tymczasem słucham sobie:


 
i jeszcze:


Chyba się wkręciłam i to jest fakt. Tak kocham Mustanga ;*... Może na następny post będą magiczne konie?...
Jeszcze pomyślę.
A dziś zgodnie z postanowieniem – trzecia część smoków. Wyszło tak ze względu, że jakoś nikt się nie zabłąkał pod poprzednim postem.
Pomyślałam, że może zrealizuję własny rytm planowy co do bloga...
Mam wielkie plany...
Ale o tym później ;*






  
Myślę, że tym razem liczba notek w całym roku mocno skoczy do góry...

I dobrze.
I tak już dawno pobiłam rekord z poprzedniego roku.
Siłą rzeczy wstawiłam nutkę Thousand Foot Krunch. Więcej o zespole znajdziecie w poprzedniej notce. Wystarczy kliknąć na napis na samym dole okienka postu ,,Starsze posty”.
Myślę, że Wam się spodobało... i podoba się dalej.
Sądzę, że spotkamy się niedługo.


środa, 25 marca 2015

Smoki część druga

Witajcie, cześć i czołem!

Żeby nie było, że witam się tak po ,,staroświecku”.
No cóż, wygląda na to, że nie mogłam inaczej postąpić – mianowicie, dodałam nuty z poprzedniej notki – wykonawców V6, B5 i April Sixth. 
Te piosenki są takie świetne, że nie mogłam się powstrzymać...
Szczerze powiedziawszy, wciąż ,,chodzi za mną” to anime...
I co z tego, że to shonen-manga (manga dla chłopców)?
Szczerze powiedziawszy, nie jestem stuprocentową dziewczyną, ale chłopczyca też ze mnie żadna.

Zrobiłam też mały refreshing playlisty bloga.
Chyba zmienił mi się przez ten czas gust muzyczny, ja nie wiem...
Tęsknię za mocno akcentowanym rockiem.

Usunęłam też co niektóre utwory (zresztą, mam większość tych usuniętych na telefonie, a słuchanie jednej i tej samej piosenki na telefonie i kompie niezbyt dobrze służy - przynajmniej dla mnie) – tak jakoś, będzie od tej pory więcej piosenek dla Was do przetestowania do postów.

Poprzednia playlista przedstawiała się tak:

1. Genesis – Land Of Confusion

2. Nightingale – Glory Days

3. Phil Collins – On My Way

4. Phil Collins – Two Worlds

5. Zeraphine – Licht

6. Kilpi – Villin Vaaran Kosto

7. Kilpi – Rakkaus Vapautta

8. Iced Earth – Dragon's Child

9. Helloween – Perfect Gentleman [z albumu Unarmed]

10. Helloween – Hey Lord!

11. Tyr – Ramund Hin Unge

12. Nightingale - Higher Than The Sky

13. Bat For Lashes – Sleep Alone

14. Nickelback – Burn It To The Ground

15. Bastille – Of The Night

16. Gregorian – Nothing Else Matters (cover to Metallica)

17. Jim Byrnes feat. The Sojourners – Of Whom Shall I Be Afraid?

18. Jim Byrnes – That River

Układając playlistę do bloga chodziło mi o w miarę delikatne przejście z gatunku w gatunek. Jak widać, tak jak teraz zaczęłam melodyjnym rockiem a zakończyłam łagodnym bluesem.
I jak Wam się podoba?
Nie miałam serca wyrzucać Genesis... zdradziłabym Collinsa, xD
Dzisiaj chciałam Wam zestawić smoki – część drugą, czy tam odsłonę numer dwa... zwie, jak kto chce.
Wiem, że przez ostatni czas było sporo nowości.
Czas najwyższy popchnąć akcję do przodu!
Oto Wasze smoczki ;D










Zawsze staram się Wam dawać odpowiednio dużo obrazków ;)
Myślę, że niedługo naszykuję część trzecią tych smoczydeł, co Wy na to?

P.S.: Zapomniałabym... mam dla Was piosenkę:


Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się wstawki z Władcy Pierścieni.
Jak się podoba?
Głos wokalisty jest w miarę dobry, ale wedle mojego gustu tylko w tym utworze...
Reszta to takie wściu-bździu.

No ale nic, to tylko i wyłącznie moja opinia...

Przy okazji znalazłam w necie utwór jednego zespołu, Thousand Foot Krutch. Jest to zespół z Kanady (a ja kanadyjskie widoczki ubóstwiam **), grający muzykę z pogranicza rocka (hard i christian rocka). 

 
Fajne chłopaki, jak się tak na nie patrzy?
Ich utwór, który mnie uwiódł:


Jak uda mi się znaleźć czas, to poszukam całego albumu, aby sobie ściągnąć.
Utwór ten też znajduje się w mojej społeczności.
Trochę muzyczny ten wpis... no ale, bez muzyki nie ma życia...
Jutro nie będę miała dużo czasu na cokolwiek, więc piszę dzisiaj.
Liceum wzywa... na szczęście muzyka ma w sobie taką magię, skubana, że zawsze mi poprawia humor.
Czekam na Wasze szczere opinie ;*
Pozdrawiam!